Nałogiem i pomyłką jest postrzeganie świata jako zlepka materii.

sobota, 25 stycznia 2014

Lukrowany świat - unplugged.



Każdy kto mnie zna wie, że nie znoszę zimna i zimy. Ubierania się w warstwy ubrań, by je za chwilę zdjąć, potem nałożyć. I tak w kółko. Dodam do tego zmarznięte palce stóp i rąk, oraz niemal wiecznego strzaskanego mrozem buraka na paszczy :) Same uroki.. Nie zmienia to faktu, że nie sposób odmówić urody i uroku zimie w takim wydaniu jak dziś. Nawet takiej jak z wczoraj i przedwczoraj, po mimo permanentnego lodowiska w całym mieście i ogromnych problemów z dostawą prądu.

Kilka dni temu wyszłam z domu i zaniemówiłam z wrażenia. Na tyle, że nawet najmniejszego śladu irytacji nie poczułam nad zamkniętym w  zmrożonym kadrze światem. To cudowne, że nieprzewidywalna przyroda pozwala jeszcze umieć się dziwować i pochylić nad jej niebywałym dziełem. Jak żyję takich cudów nie widziałam. Weszłam w lukrowaną cukrem bajkę.
Wiem, stara i głupia jestem, ale nadal mnie zdumiewa, że zimno, mróz i deszcz za hibernowały niczym artysta plastyk każde źdźbło trawy, każdy listek, gałązkę w osobne dzieło sztuki. Skute lodem, błyszczące w świetle dnia i latarni, zupełnie odrealnione. Jak komputerowa grafika, która ma czasem problem z pikselami i ostrościąMonochromatyczna, niemal  nieziemska, holograficzna.















Dodatkowym czynnikiem do kontemplacji i refleksji był wspomniany brak prądu. Dwa dni z niewielkimi przerwami na światło trwała awaria. I po raz kolejny irytacja poszła w diabły dając wyraz zdumieniu, jak pięknie i jasno jest zimową, śnieżną nocą bez... światła. Gdy brak energii nie jest tożsamy ze strachem przed ciemnością i ograniczeniem wynikłym z przyzwyczajenia - przecież kiedyś światła elektrycznego nie było - można umieć docenić nocne piękno nie zakłócone glorią sztucznego światła.
Zabawne, że wraz z użytkowaniem energii wyrobiliśmy sobie odruchy zupełnie odmienne od tych z przed kilkuset lat, ba kilkudziesięciu nawet zanim komunistyczna elektryfikacja każdej zapadłej dziury oświeciła nas na dobre. I tak wchodząc do ciemnego pomieszczenia odruchowo szukamy włącznika. Nawet gdy prądu brak, a my mamy tego świadomość. Podobnie jest z wykorzystaniem urządzeń elektrycznych. Myślimy schematami zapominając, że nam schemat odcięto ;) I tak oto wiem, że w pracy nie wypiję kawy z ekspresu i nie wstawię wody, ale nie przeszkadza mi to przez moment myśleć, że mogę gorącą kupić w sklepie w którym... też nie ma prądu i wracam do punktu wyjścia ;)
Swoja drogą, to niebywale nas ta energia jak i cała cywilizacja i technologia - po mimo niewątpliwego dobrodziejstwa - ubezwłasnowolnia. Kim byśmy byli jak sobie poradzili pół roku bez prądu? 
Zadziwiająca w tym kontekście braków energetycznych jest niefrasobliwość w ocenie choćby trwałości jej infrastruktury. Tak jak by ktoś, lub coś nie mogło globalnej, czy lokalnej  żarówki wykręcić. Tymczasem da się i lokalnie i globalnie nawet, bo nie tak dawno pół Ameryki Północnej bez prądu było i do tej pory choć minęło sporo czasu, liże rany po tym jak słoneczko pościło niewielkiego bąka. Bo podobno przyczyną awarii był dość solidny wyrzut masy koronalnej. Nie mam pojęcia, czy faktycznie był to silny impuls elektromagnetyczny czy nie, faktem jest że Nowy Jork i pół Quebecu zległo na długo w ciemnościach.
Do dziś pamiętam w związku z tą awarią w Ameryce moja dygresją na szkoleniu z informatycznych systemów medycznych  i oburzenie panów informatyków - programistów na pytanie, czemu mielibyśmy raz na zawsze rezygnować z papieru i szafy na rzecz zapisów elektronicznych, skoro wystarczy brak prądu by nie tylko uniemożliwić pracę, ale i obieg informacji. Panowie na to że cywilizacja, postęp, rozwój technologia ( w domyśle kasa ;) ) A szafa i papier to przeżytek w dodatku nietrwały, bo pożar na ten przykład, lub powódź i papierową bazę danych szlag trafi. No drżyjcie narody. Najwyraźniej wedle panów informatyków takie kataklizmy komputerów, baz informatycznych i globalnej sieci nie dotyczą, a tym bardziej  z braku prądu, który to brak nie wystąpi nigdy. Bo nie i już. Co z tego, że w  całym NY nie było, skoro wedle panów nas to nie dotyczy. Złośliwie i na głos stwierdziłam wtedy, że najwyraźniej panowie mają rację, bo przecież my w przeciwieństwie do nowojorczyków mieszkamy na Marsie :P Foch panów był uzasadniony, bo cała salka konferencyjna dławiła się śmiechem ;) 
Poza tym, że takie awarie w niwecz obróciły by plany reformy informatycznej służby zdrowia  i zwiodły by bankowość na manowce, to niewątpliwie dają ogromne możliwości wykorzystania w praktyce, ku chwale ojczyzny ;) Z braku prądu w ogólnej nudzie i niebezpieczeństwie zbyt gorliwych dysput lub ich braku tudzież tematów do nich, w mrokach wczesnego zimowego wieczora złożeni apatią obywatele zabrali by się gorliwie do robienia dzieci. Biorąc tym samym przykład z wyjątkowo jurnych zimą pradziadów. Aż dziw, że nasz genialny rząd walczący z niskim przyrostem naturalnym jeszcze na to nie wpadł.


Pozdrawiam.


21 komentarzy:

  1. Mimo, że zimowe pejzaże niejednokrotnie mnie zachwycają, to tak na co dzień nie znoszę zimy. Wolę jednak wielki mróz niż wielki śnieg. Nas tu na Mazurach zima męczy już prawie miesiąc. Uderzyła przed sylwestrem, najpierw wielkim śniegiem, teraz wielkim mrozem. W sylwestra światło zgasło w całym mieście na około 2 godziny tak w porze późnego obiadu lub wczesnej kolacji. Cieszyły się na pewno klientki salonów fryzjerskich i kosmetycznych szykujące się na wielkie bale i mniejsze prywatki. Na szczęście byłam we własnym domu i wiedziałam gdzie mam alternatywne źródła światła w postaci latarki i świec zapachowych.
    Nie lubię zimy i już!
    Pozdrawiam serdecznie :)

    "Zapisane w locie"
    http://czarownica-z-bagien.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam spory zapasik świeć tea lightów. Nawet nie z myślą o awariach gromadzonych, ale z powodu zamiłowania do zapachowych świeczek, które z uporem maniak rozstawiam po domu :) Zatem na krótką metę ciemności mi nie straszne ;)

      Usuń
  2. nasz rząd gdyby umial to prąd by wyłączył, ale to zbyt skomplikowane. No i jak nie ma prądu, to nie ma reżimowej TV i propaganda sukcesu weźmie w łeb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahha. Jaki rząd, taka propaganda i wierni przed telepudłem ;)

      Usuń
  3. Zaprzestań tak głośno stukać tą czcionką o wyłaczenie prądu...Jeszcze ktoś z rzadu przeczyta Twoją notę i dawaj naród do kopulacji nakłaniać poprzez odcięcie go od włącznika ...
    Swoja drogą to piękne zdjęcia zimowego artysty wstawiłąś, uwielbiam te widoki zabielone, aż się boję, następującej po nich brei...
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak słusznie zauważył dunajcowy, najpewniej nie potrafią wyłączyć, zetem możemy spać spokojnie i nie turbować głowy ewentualnym molestowaniem niedogrzanych połówków ;) Poza tym w razie czego antykoncepcja jest ;)

      Usuń
  4. Podobno komunizm = władza + elektryfikacja. No i już się wyjaśniło, bo skoro z władzą i elektryfikacją było u nas kiepsko, to i komunizm się nie przyjął.
    Co do zimy to faktycznie wyczarowała przed Tobą piękny świat, odkrywając kolejne Twoje zdolności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      A co do elektryfikacji, to podobnie jak i dziś, na wszystkim "oszczędzali" i w efekcie infrastruktura leży i kwiczy. Rządy i ustroje padają, a mentalność pozostaje.

      Usuń
  5. No fakt. Zdjęcia urocze, niemalże bajkowe, jednak mówię głośno i zdecydowanie ZIMO WYPIEPRZAJ!

    Byle do wiosny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie śnieg to mniejsze "zło". Mnie podobnie jak Asię przeraża najmocniej pośniegowa breja. Bleeee.

      Usuń
  6. Masz rację. Piękny jest taki polukrowany świat. :) Szkoda, że nie może osłodzić rachunku za ogrzewanie. ;) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za dobrze by nam było najwyraźniej ;)

      Usuń
  7. A kysz zimo, a kysz! Przyszłaś , możesz już odejść! Brrrr Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  8. O tym uzależnieniu od prądu też nie raz myślałem. Kto ma prąd ten ma władzę. A co do dzieci to w bodaj 1979 roku na Polskę spadła ogromna ilość śniegu. Wszystko stanęło, nawet program TV kończył sie o 20. A we wrześniu 1980 to dzieci sie urodziło całe mnóstwo. Rząd nie pomyślał a natura tak. A zdjęcia bardzo fajne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję :)
      A władze ma nie tylko ten co ma prąd, ale i globalny włącznik do niego ;)
      Na chwilę obecną parotygodniowy problem z prądem uziemił by gospodarkę i ekonomię niebywale. A bankomaty stały by się prawdziwą ściana płaczu - pewnie dlatego ich nie lubię ;)

      Usuń
  9. Żadne uroki zimy nie zmuszą mnie do tego, abym ją pokochała. Czasami warto nie mieć prądu, aby docenić go gdy jest. Gdyby nie te elektryczne urządzenia, to nawet polubiłabym blask świeczki.
    Cieplutko pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja świeczki lubię :) Te zapachowe tym bardziej. Mają ciepłe nienachalne światło. Lubię półmrok :)

      Usuń
  10. Do miłości w ogóle nie można zmuszać. Ja mam tak jak Ty nie cierpię zimy. Lubię ciepełko, upały mi nie robią, nienawidzę sie ubierać ciepło itp.
    I pozdrawiam zawsze ciepło

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak sobie dumam, że jak tego prądu by nie było, to nawet nie kwestia zmuszania do bliskości by była, ale zwyczajna potrzeba , bo człowiek jak ciemno i zimno jakoś tak podświadomie do drugiego lgnie, co by nie drzeć w samotności :) Może wbrew pozorom wiele związków podźwignęło by się na wyżyny, bo nie tylko zimno, ale i zajęcia typu tv brak i rozwiać by zaczęto ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. "Każdy kto mnie zna wie, że nie znoszę zimna i zimy." - przybij piatke jak to mówia mlodzi!~tez nie cierpie zimy, ale rozczulaja mnie takie piekne widoki jwej reka namalowane/

    OdpowiedzUsuń