środa, 3 kwietnia 2013
Czy wolność słowa jest wolna?
Rzecz w punkcie widzenia.
W gruncie rzeczy mało kto z nas ma świadomość, czym naprawdę jest wolność słowa. W tym kontekście tytuł, to oksymoron dosłowny, bo kto z nas wierzy w wolność głoszenia poglądów, które nam się nie podobają i których nienawidzimy? Do tego w istocie sprowadza się ślepa wiara w ową wolność. Przyzwoleniem dla głoszenia treści sprzecznych z naszymi ideami i światopoglądem.
Kto z nas nie będąc dajmy na to nazistą da zgodę na hitlerowską propagandę, bądź też zamilknie będąc świadkiem pełnej hipokryzji retoryki mającej na celu usprawiedliwienie pedofilii w strukturach kościelnych?
Czym jest więc wolność słowa?
Otóż niczym więcej jak dętym emocjonalnie sloganem i kagańcem dla prawdziwej wolności wygłaszania własnych opinii. Jest również świetnym, bo nośnym źródłem manipulacji skrojonym dla i na potrzeby kontroli społeczeństwa, cudownym remedium odwracającym uwagę społeczną od realnych problemów i skupiając na duperelach. Szermującym hasełkami i poglądami na tyle kontrowersyjnymi, by ewentualnym oponentom zamknąć usta mityczną wolnością słowa, brakiem tolerancji oraz poprawności politycznej, co w efekcie prowadzi do skupienia uwagi na nic nieznaczącym podmiocie dysputy. Te piękne w teorii hasła o wolności słowa, poglądów, tolerancji oraz poprawności stały się w praktyce i retoryce politycznej, społecznej jak i religijnej trywiałem, dławikiem i frazesem, którym każdy dowolnie wyciera sobie gębę i używa jak na nieszczęsnej prostytutce Leppera, której jakoby zgwałcić nie można z racji zawodu :P
Pozdrawiam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz