piątek, 1 listopada 2013
Pamięć pokoleń.
Lubię cmentarze. Obok pamięci, kamienia i papieru są one kroniką pokoleń. Tchną spokojem i nostalgią lat minionych. Przywracają na powrót do żywych tych, którzy dawno odeszli.
Lubię spacerować cmentarnymi alejami, pisać życiorysy twarzom nad epitafium. Widzieć ja roześmiane, pełne emocji. Co z tego, że fizycznie przeminęły? Energia tych ludzi ciągle drzemie wśród żywych. Na kartach książek, zabytków, które pobudowali. Drzemie w historii, która kształtowała nas i nasze życie obecne. Ich śmierć jest naszym życiem. Nasze życie kontynuacją ich dokonań.
Dla mojego syna moi dziadkowie, jego pradziadowie są abstrakcją. Twarzami starszych ludzi patrzących z lastryko. Będzie ich znał takimi, jakimi ja ich pamiętam.
Dziadków od strony mamy nie poznałam wcale, bo osierocili ją młodo. Dziadek od strony ojca, weteran wojny polsko bolszewickiej zmarł gdy miałam trzy lata. W pamięci majaczy mi twarz staruszka, który darzony był estymą i szacunkiem. Po latach dowiedziałam się, że był to typ człowieka z tzw. sercem na dłoni, który ostatnią koszulą z grzbietu by się podzielił. Ludzie słysząc, że jestem jego wnuczką rozpromieniali się i rozpływali w peanach pochwalnych, a ja puchłam z dumy ;) Do dziś, po mimo ówczesnego szczeniactwa pamiętam tłumy na pogrzebie, jak i zupełny brak zrozumienia z mojej strony nie tyle dla powagi sytuacji, co łez i tragedii z odejścia, bo przecież wiedziałam, że dziadek jest, tyle że już nie tu i nadziwić nie mogłam, że wszyscy obecni nie wiedzą.
Babcia odeszła długo po nim i była dla mnie skarbnicą wiedzy historycznej, na której zasób jako szczyl nie zwracałam specjalnej uwagi.
Od niej po raz pierwszy usłyszałam o obu światowych wojnach, zeppelinach, które na własne oczy widziała, jak i bombardowaniach i rzeziach na cywilach dokonywanych przez bezkarne Luftwaffe w pierwszych dniach wojny.
Opowiadała jakim wyczynem było zdobycie podstawowych produktów żywnościowych niezbędnych do przetrwania. Jak SS szafując cukierkami bawiło się, szczując dzieci do dokuczania żydom. Mówiła też, że wśród oprawców bywali ludzi dobrzy, że człowiek człowiekowi nie równy, bez względu na to jaki mundur nosi.
Wspominała niemieckich, młodych byczków, którzy co sobota karnym szykiem jedynie w spodniach od munduru, ręcznikiem na szyi i pieśniami na ustach, bez względu na pogodę, szli do łaźni na kąpiel. Dodawała przy tym żartobliwie, że przybycie krasnoi armii znacznie wcześniej obwieścił nieznośny smród od wschodu. Z czerwonoarmiejcami wiążę się również babcina anegdota o zegarkach.
Wiadomym jest, że odsetek wykształconej i obytej radzieckiej społeczności po rewolucji do lat czterdziestych nie wzrósł gwałtownie. Zatem zaciągano azjatyckich mużyków dla których czasomierz, to cud świata istny i tacy "po dobroci" zegarki lachom kroili. Pozapinała więc rodzina co cenniejsze na kostkach nóg, by pod spodniami ukryć, tyle tylko że i tam je dostrzeżono i z okrzykiem: "dawaj! takich my nie majem !" ściągnęli łupy. Dziadek choć zły zęby zaciskał, żeby śmiechem w skośnooką twarz nie parsknąć. Ot przyszli wyzwoliciele. Dobrze, że na zegarkach się wtedy skończyło.
I tak gdy by nie babcia, potem mama, oraz całe zastępy ludzi starszych, z których wielu już na tym świecie nie ma, nie było by mojego zamiłowania do historii, którą poznałam najpierw oczami tych, dla których była teraźniejszością.
Żałuję, że wielu osobom, tak jak i mojemu dziecku cmentarze kojarzą się jedynie z wiecznym spoczynkiem. W obecnych czasach ten strach przed śmiercią sprawia, że są o ironio gloryfikacją życia. W każdym razie przypominając sobie o śmierci należało by pamiętać, że jesteśmy sumą kreacji tych, którzy odeszli.
Na zdjęciach:
Od prawej strony siostra mojej babci z mężem i dzieckiem. Na zdjęciu z lewej Babcia, Dziadek, siostra mojego ojca i on sam na fotografii komunijnej.
Dodam, że wszystkie siostry babci podobnie jak ona dożyły sędziwego wieku. Zapamiętałam je, jak by żywcem wycięte z pierwszych lat dwudziestego wieku. Szczupłe wyprostowane jak struny. Ubrane w bluzki z wysokim kołnierzykiem, długie spódnice, z włosami starannie uczesanymi w kok.
Kiedyś i ja będę wspomnieniem. Miłym lub niechcianym. Tymczasem w babcinej retro sepii.
Pozdrawiam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja też lubię cmentarze i, być może, da się to zauważyć na blogu.
OdpowiedzUsuńLubię je, bo nawet w środku miasta można znaleźć tam ciszę.
Pokochałam je, gdy moi bliscy tam się poprzenosili.
Wciąż staję nad grobami i nie wstydzę się łez ani tego, że mówię do nich na głos.
Widać :)
UsuńJa od dziecka cmentarze lubiłam i podobnie jak Ty. Do dziś z moimi dziadkami rozmawiam na głos i w ciszy. Nie tylko na cmentarzu. Wiem, że mnie słyszą gdziekolwiek by nie byli :)
Bez tej wiary, bez świadomości, że oni nas słyszą, nic nie miałoby już sensu.
UsuńJak byś mi w myślach czytała :)
UsuńMoże po prostu tylko jesteśmy do siebie podobne...
UsuńMyśle ,że dobrze by było ,żeby każdy tak umiał obchodzić te dni jak TY
OdpowiedzUsuńTak sobie dumam, ze to nie kwestia umienia, a strachu i niezrozumienia.
UsuńW życie wpisana jest śmierć i dziwne, ze kojarzy się ona z czernią, bo mi kojarzy się z zielenią :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam historię i lubię te z okresu II wojny Światowej opowiadane przez moją babcię, której już tyle lat niema ..
A propos youre face is... miło się na Ciebie patrzy :)
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Mnie śmierć kojarzy się ze swobodą.
UsuńHistoria dzięki relacjom tym, dla których była życiem nabiera zupełnie innego wymiaru. Jest taka uczłowieczona, emocjonalna i bliższa niż ta książkowa. Może dlatego lubię czytać sagi ;)
Dziękuję za uznanie w kwestii face ;) Jak widać, tu mało widać, bo mocno pochulane fotoszopem ;)
Ależ Ty skromna kobieto :)
UsuńCo do historii, to masz rację ... Byłam harcerką i uczestniczyli w naszym życiu żołnierze z AK i opowiadania były żywe... Duchy tamtych czasów unosiły się wraz z dymem nad naszym obozowiskiem...
Pozdrawiam
To nie skromność, to fakt ;)
UsuńCmentarze to prawdziwa skarbnica wiedzy o naszej przeszłości, to fakt.
OdpowiedzUsuńJa miałem szczęście, znałem wszystkich 4-ro swoich dziadków, i jedną parababcię (opisuję to zresztą na blogu). Na dodatek, po ślubie, okazało się, że żona także ma troje dziadków.
Fantastyczne są te zdjęcia sprzed wielu lat, można wiele z nich wyczytać.
Andrzej Rawicz (Anzai
Ja dziadków od strony mamy znam z jej opowieści. W sumie głównie babcię, bo dziadek umarł jak mama była malutka. Babcia sama musiał wychować piętkę dzieci, z których w chwili śmierci dziadka żadne nie było pełnoletnie, a czas już wojenny był.
UsuńZdjęcia i filmy z przed lat pasjami uwielbiam oglądać. Przedwojenną piękną Warszawę. Ludzi tej epoki. Uwielbiam, bo podobnie jak Ty czytam między ujęciami ;)
Każda rodzina ma jakieś ciekawe historie ukryte w zakamarkach pamięci jej członków. Warto je opowiadać, by przetrwały jak najdłużej. Świetne zdjęcia, przede wszystkim te w sepii :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTo prawda. Tyle nas i naszej historii, co pamięci przeżyć tych co już odeszli. Zresztą takie opowieści, to dobre spoiwo każdej rodziny :)
też lubię. za ciszę i tajemnic wiele...
OdpowiedzUsuńWłasnie ta cisza jest największym magnesem i pokusą w chaosie codzienności.
UsuńNic dodać nic ująć.... Serdeczności.
OdpowiedzUsuńja tak może o zdjęciach :) zdjęcia z dawnych lat mają niesamowity urok i klimat. Gdy się je przegląda, ma się wrażenie, że te czasy minęło bezpowrotnie.
OdpowiedzUsuńNiestety. Duchem jedynie obecne są dzięki opowieściom tych, co owych czasów doświadczyli. Co ciekawe ich bezpowrotność polega chyba na głownie spokoju, braku morderczego pędu obecnego w dzisiejszych czasach.
UsuńNie wierzę. Lubisz cmentarze?! Ja ich nie cierpię!
OdpowiedzUsuńZa to zdjęcia są stare, ale piękne... Cudowna pamiątka...
Lubię cmentarze jak już wspomniałam za ciszę i spokój. Dla mnie to oazy w morzu hałasu i zgiełku.
OdpowiedzUsuńJa również często przeglądam stare zdjęcia, a od czasu śmierci taty często bywam na cmentarzu. Ale ich zadumany klimat lubiłam zawsze. Skłania mnie do refleksji i zatrzymania się na chwilę w tej pogoni, jaką funduje nam życie. Uwielbiam stare, zabytkowe cmentarze i ich piękne nagrobki - małe dzieła sztuki. Współczesne gusta odbiegają od moich upodobań i często nie są w najlepszym guście. Zaczyna rządzić droga tandeta i licytowanie się kto komu droższy i wymyślniejszy pomnik wystawi. A przecież po śmierci wszyscy jesteśmy równi... Nie to przecież się liczy. Pamięć jest najważniejsza i miłość, która nie umiera.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
"Zapisane w locie"
http://czarownica z bagien.blog.onet.pl/
Tandeta teraz jest wszechobecna niestety. Nie tylko za cmentarną bramą. Co więcej w wielu wypadkach zasobność nie idzie w parze z dobrym gustem. Klasy nie kupi się za żadne pieniądze. Żyjący miast pamiętać o tych co im odeszli,pamiętają głownie o dokarmianiu swego ego. Choć by pomnikiem.
OdpowiedzUsuńW ogóle nie znałam moich dziadków ani ze strony taty, ani mamy. Niestety, pomarli bardzo wcześnie. Też lubię chodzić po cmentarzach i przypominać sobie tych, których znałam jako dziecko.
OdpowiedzUsuńNiedawno zostałam jedyną spadkobierczynią starych zdjęć rodzinnych i martwię się, że nie zawsze wiem, kto na nich jest.
Cieplutko pozdrawiam.
Mnie zdjęć została ledwie garstka. Przy sprzedaży mieszkania po babci, którym mieli opiekować się krewni dziwnym trafem znikła szkatułka nie tylko z dokumentami, listami, widokówkami mającymi wartość antykwaryczną, ale i zdjęcia. Bardzo mnie to poruszyło, bo zdjęć i listów nie odzyskałam.
UsuńPozdrawiam równie cieplutko :)
Wspaniały post! Odnajduję swoje klimaty. Uwielbiam cmentarze, snuje historię, dopisuje zyciorysy patrząc na wyblakłe fotografie, na zaniedbane grobiki, na niezdarne litery... Podobnie dla mnie babcie były skarbnica historii, dowiadywałam się od nich tego, czego nie można było usłyszeć na lekcjach historii. To one ukształtowały mnie patriotycznie i ideowo. Odkłamywały to co było zniekształcone i zaklamane.
OdpowiedzUsuńMam wypisz wymaluj tak samo, o czym już wiesz ;)
OdpowiedzUsuńCzasem mi żal, że już nic więcej od niej nie usłyszę, ale taki porządek rzeczy. Natomiast nadrabiam rozmowami ze starszymi ludźmi gdzie tylko mogę. Bardzo ich szanuje za wiedzę i doświadczenie.