niedziela, 9 marca 2014
" Do kwiaciarni marzec pobiegł, kupić bukiet na Dzień Kobiet."
Wczorajszy Dzień Kobiet bez wątpienia był dzisiejszym natchnieniem na post. Ponadto wizyty na kilku blogach, bo przyznam pustkę miałam w głowie zupełną a wena uciekła z kwikiem i tyle ją widziałam. Najwyraźniej jednak uznała, że nie warto i wróciła potulnie pragnąc uwagi i dopieszczenia.
Jak to z tym Dniem Kobiet jest, że w samych paniach wzbudza skrajne emocje? Często gremialnie wyrażone niechęcią. Sama do tych niechętnych należałam, więc razu pewnego przyczyny braku entuzjazmu odszukać postanowiłam i wyszło mi jak w mordę strzelił, że to przez panów i socjalizm :P
Smarkiem, potem dorastająca panienką będąc pamiętam zakładowe świętowanie Dnia Kobiet. W zasadzie ich efekty. I tak panie obdarowywane nieśmiertelnymi goździkami - jakoś tak ten nieszczęsny goździk pozostanie dla mnie synonimem ósmego marca i komuny - wyrobami czekoladopodobnymi, rajstopkami oraz równie nieśmiertelnym za komuny, co goździki mydłem: Four You - to to samo, którym chcieli dobić Ola w Kigsajzie - wracały do domu. Czasem na mniejszym, lub większym rauszu by jak co dzień i od święta zająć domem i obiadem, oraz często ledwo świadomym od świętowania mężem, który ze sfatygowanymi goździkami w dłoniach i nieprzytomnym wzrokiem, bełkotliwie składał połowicy życzenia.
Ósmy marca świętowany był hucznie głównie przez panów, którzy w wielu przypadkach wypili za siebie, swoje kobiety, dzieci psa, a nawet kota ;) Aż strach pomyśleć jak się mają panowie po świętowaniu w Armenii. U nich dzień kobiet trwa miesiąc
Dziś z racji odejścia święta nie co do lamusa na rzecz dajmy na to Walentynek, zmiany systemu, jak i bezrobocia, takie obrazki to rzadkość. I nawet mi szkoda. Był chleb, były igrzyska. Zawsze pozostaje jeszcze nieśmiertelny samogon, bo Polska to kraj ziemniakiem słynący, a człek nawalony od święta czy bez podobno świat ładniejszym widzi. W tym kontekście nie powinny zatem dziwić aż tak zastępy bezrobotnych i pogardzanych żulików sępiących pod nocnym. Zawsze na bułkę :P
Z okazji ósmego marca naszła mnie również inna dygresja, mianowicie nad zawartością kobiecości w kobiecie, bo wbrew pozorom w czasach promowania gender to dyskusyjne jest i niebywale trudne. Do tego stopnia, że powstają katedry uniwersyteckie zajmujące się zagadnieniem. No bo jak nie rozprawiać nad fonemem posiadania przez panów takiej samej, jak nie większej ilości butów i torebek. Toż to kwestia najwyższego priorytetu, ba państwowa, co by w ogonie Europy nie zostać. Kij z tym, że kulturowo, to się można religijnie, czy politycznie uwarunkować, a nie płciowo, bo jak świat światem, a genetyka genetyką kobieta nie dozna wzwodu na myśl o kształtnych pośladkach kolegi. Konia z rzędem natomiast temu panu, który dostrzeże różnice między kolorem kobaltowym i niebieskim, różowym i fuksją, miętowym, a seledynem ;) Nie bez powodu nie ma kobiet daltonistek. Dla nich to nie synonimy.
Niech sobie genderyści (?) wyznaczają kwadraturę koła. Na zdrowie. Skoro lepszego zajęcia dla zwojów nie mają. Tylko niech na litość boską nie wymagają powagi, pochylenia się, przyklaskiwania i wiary dla tego, czego żywym zaprzeczeniem jest zwyczajna biologia i bezlitosne dna. A tym bardziej wprowadzania takich farmazonów w życie, bo nie bez powodu mężczyźni zbyt często rozmawiają z naszymi piersiami i gubią wątki na hasło, że oczy mamy wyżej :P
Pozdrawiam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O, żesz! No moje myśli, moje oceny i odczucia względem syndromu dnia 8 marca.
OdpowiedzUsuńChciałbym zobaczyć, jak Palikot i jego akolici wręczają kwiaty Krzysztofowi Bęgowskiemu, który od jakiegoś czasu widziany jest w damskich fatałaszkach i przedstawia się jako Anna Grodzka. A tak w ogóle to zjawisko to jest ojcem, wiec jak każe się zwracać do siebie swojemu synowi.. przecież nie mamo!
Pojęcia nie mam jak się ten mężczyzna, co to jest kobietą każe zwracać do siebie własnemu dziecku. Może jakiś oksymoron stworzyli ;) Z drugiej strony to siara lekka jak się pół Polski z własnego rodzica nabija, bo płci niewiadomej ;)
UsuńJa się pod twoim postem podpisuję sie dwiema rękami i nogami i czym jeszcze się da i podzielam zdanie Caddiego! Toz ty mi z ust wyjełaś refleksje na temat tego dnia! tyle, że ja bym tak zgrabnie i z polotem nie potrafiła wyartykulować o co mi chodzi! Miłej niedzieli! A wzwód na widok zgrabnych posladków kolegi, byłby bezcenny! Genderystki muszą nad tym pomysleć jak to w zycie wprowadzić, w końcu maja tegie glowy na tych unifach genderowskich! Pozdrawiam!
UsuńCo do kolorów, to masz rację. Żona śmieje się ze mnie, że mylę niebieski z turkusowym albo fioletowy z granatowym;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o gender, to mnie najbardziej śmieszy, że najwięcej mają o nim do powiedzenia kawalerowie, którzy sami chodzą w sukienkach!
Najwięcej Ci w sukienkach, bo inni swoich praw do jej noszenia bronić nie muszą ;) Ot cały sekret ;)
UsuńHmm, z tymi kolorami to tak chyba nie do końca. Oczywiście masz rację, że jeżeli chodzi o nazewnictwo to paniom w niczym nie dorównamy, bo psychika jakby pojemniejsza, i genetyczne zamiłowanie do ekscytowania się obcymi nazwami. Żona w sklepach często mówi: chamois, antracyt, cynober, błękit turnbulla, fuksja, ciepły grafit, a ja "ni w doopę ni w oko".
OdpowiedzUsuńMam jednak pecha, bo lubię malować olejowymi, a tam wiadomo, końcowy efekt widać dopiero po tygodniach, gdy farby wyschną. Oczywiście dla "jeleni na rykowisku" nie ma to znaczenia, ale np. dla martwej natury, czy tej żywej na 2 nogach, już tak. Gdy wtedy pytam żonę, czy odcień będzie dobry po czasie to ona za zdziwieniem pyta o co mi chodzi. Pokazałem jej testy barw i faktycznie okazało się, że z tymi zmysłami (wzrok, zapach, smak) panie mają na bakier.
Problem w tym jednak, że panie o tym wiedzą, a my mężczyźni nawet się nie domyślamy. No cóż, kobitki zawsze były i są sprytniejsze.
O genderze nie piszę, bo przerobiliśmy go u mnie na blogu.
Pozdrawiam
Ze smakami na pewno mamy na bakier. Nie bez przyczyny od zarania dziejów mężczyźni są o niebo lepszymi kucharzami. Maja znacznie więcej kubków smakowych niż kobiety. Zatem panowie, do garów ;)
UsuńZapomnieliśmy o jednym, że życie to nie cyrki i jeżeli pisze się o równości płci to nie powinno zaczynać się tego tematu od przdszkola, ale od wręczenia kobiecie, gospodyni domowej takiej samej pensji, co jej facetowi w kopalni ciężko pracującemu ...
OdpowiedzUsuńSwojej kobiecości nie zamieniłabym na żadne tam wzwody i podniety, chociaż nie przeczę, że mężczyźni są niezbędni w naszym życiu...Nudno byłoby bez nich... W tym roku u mnie bez goździka za to z doniczkowym tworem :)
Pozdrawiam serdecznie
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
No właśnie, niech się ten cały gender skupi na docenianiu człowieka bez względu na to czy to kobieta czy mężczyzna, a nie szuka na siłę mózgu w dupie :)
UsuńDzień kobiet w pracy oznacza, że znów robimy składkę na ciasto dla panów, którzy niezmiennie o nas pamiętają, a w poniedziałek kolejna składka na dzień mężczyzn, a potem kolejne ciasto. W marcu ponadto 4 osoby świętują imieniny - kolejne składki i ciasta. Tyle dokładnie znaczy dla mnie ten cały dzień kobiet. Zero sentymentu. Już rzeczywiście w walentynkach kryje się więcej emocji, a mniej obłudy.
OdpowiedzUsuńA to chyba panowie powinni to ciasto na dzień kobiet stawiać. Komuna odeszła, tradycje do hucznego świętowania przez panów dnia kobiet najwyraźniej nie ;)
UsuńMoże w ludziach jest taka potrzeba zrównywania wszystkiego. Kiedyś pakowano nas w mundurki, chodziliśmy w jednakowych (niemalże) ubraniach, bo w sklepach nic nie było, a teraz zrównuje się różnice płciowe. Ba! I jeszcze się o tym debatuje. ;) :)
OdpowiedzUsuńJa tam zunifikowana być nie chcę ;) Cenię sobie swoją indywidualność.
UsuńMoże i system się zmienił, wielki brat na pewno, ale tryb wirowania nie ;)
Myślałam, że po ośmiu latach mego blogowania nie przeczytam już o nieśmiertelnych goździkach, a tu proszę. Chciałam tylko spytać, jakie inne kwiaty były do wyboru, bo sobie nie przypominam.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że teraz kobiety bezrobotne całowałyby po rękach, gdyby miały pracę, a w pracy dostawały goździki na Dzień Kobiet, bo, nawiasem mówiąc, są to piękne kwiaty.
Pozdrawiam.
Ja do goździków nic a nic nie mam :) Są urocze, takie wysoki z karbowanymi główkami. Nie ich wina, ze tulipany i goździki rzadko na dzień kobiet obradzały, bo zima potrafiła ścisnąć.
UsuńMnie się w tym świecie jedynie napruci jak bąki panowie nie podobali. W końcu to święto kobiet i nie chodzi o to, ze one mgły by się ululać gdyby chciały, ale że panowie z racji ich święta mogli by nie :)
Okazja była kiedyś zacna by wypić za zdrowie kobiet, teraz co najwyżej można dostać smsa o treści "Wszystkiego dobrego" ;-)
OdpowiedzUsuńNo teraz, to inaczej niż smsem mało kto jeszcze potrafi.
UsuńKobiety mają jedno święto, o którym różnie się mawia, a faceci sobie dwa wymyślili: we wrześniu i w marcu!
OdpowiedzUsuńA goździki mi się podobają. Długo w wazonie stoją.
Faceci gdyby mogli świętowali by na okrągło ;) W sumie są i tacy co świętują imieniny. Co dzień przecież jakieś są ;)
UsuńJa tego dnia nie cierpię, bo co tylko 8 marca? Święto kobiet trwa cały rok i trzeba umieć uszanować codzienny trud kobiet. I tyle w temacie
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak.
UsuńWzajemny szacunek dotyczyć powinien za równo mężczyzn i kobiet nie tylko od święta :)
A faceci sobie jednak zasłużyli ,że dzień chłopa nie ma żadnej tradycji
UsuńFajnie to napisałaś!
OdpowiedzUsuńJa tam lubię Dzień Kobiet, bo wtedy nawet te złe kobiety stają się odrobinę lepsze, nawet jak od nikogo kwiatka nie dostaną
Jakie złe kobiety? ;)
UsuńDobry i goździk, jeśli dany z fantazją, a nie rutynowo i to przez tego jedynego, od którego oczekujemy jakiegoś miłego gestu w tym dniu. Jednak Dzień Kobiet powinien być dniem, w którym media nie pitolą o goździkach i rajstopach, ale naświetlają i piętnują nierówności społeczne ze względu na płeć, upokarzanie kobiet, pozbawianie ich praw, okrutne i okaleczające obrzezanie dziewczynek. W wielu kulturach i religiach kobieta jest człowiekiem nawet nie drugiej, ale jeszcze niższej kategorii, może być bestialsko zabita przez męża z byle powodu, okaleczona, wyrzucona z domu... Dzień Kobiet powinien stwarzać okazję do protestów, choćby słownych, przeciwko tej niesprawiedliwości, do uświadamiania ludzi, że takie rzeczy dzieją się nadal w XXI wieku!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dzień kobiet w takim kontekście o jakim piszesz powinien być cały rok.... Podobnie jak dzień dziecka.
UsuńPowinien, ale nie jest, dlatego przynajmniej w Dzień Kobiet powinno się te sprawy nagłaśniać i krzyczeć głośno o niesprawiedliwości. Zresztą historycznie rzecz biorąc, to chyba właśnie pod hasłem walki o prawa kobiet ten dzień ogłoszono. Potem wypaczył go komunizm sprowadzając do tych nieszczęsnych rajstop i goździka. Ech...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ano historycznie rzecz biorąc, to tak. A praktycznie jest jak każdy widzi. Ideały często kończą się poziomem rynsztoka.
OdpowiedzUsuń