czwartek, 12 września 2013
Dzienniki samochodowe III
Na dwa dni przed egzaminem teoretycznym dowiedziałam się, że mam teoretyczny :P
Zwolniwszy się z arbiata ruszyłam się z koleżanką z kursu i jej mężem, autem do big city. Ze stoickim spokojem i na luzie.
Uznałam lecąc po schemacie, że cudu trzeba co by to pieroństwo zdać. Zatem wszelkie egzystencjalne niepokoje schowałam w buty uznając, że skoro nie jestem wystarczająco naumiana, to przynajmniej wyższa będę ;) Ze stanu permanentnego tumiwisizmu - w cuda jakoś nie wierzę - nie wyrwały mnie nawet komentarze w drodze jak i w holu WORD -u nad pokręconymi niczym ślimaczy domek pytaniami testowymi. Trudno, albo z tarczą albo na. Uznałam, że przynajmniej zobaczę z czym to się je i na następny test obryję niczym omnibus do olimpiady, bo z dość zaniedbywanych nauk uskutecznianych przed dwoma miesiącami nie pamiętam zbyt wiele. W przyszłym roku mają próg trudności obniżyć, wiec jak w sam raz. Doturlam się.
Na salce egzaminacyjnej rozsadzono nas przy piętnastu stanowiskach komputerowych przedzielonych pleksą. Pleksa chyba po to, żeby jak ten koń przed siebie, w swój monitor ślipieć, bo pytania przecież losowo i inne. Siadłam, ustawiłam wysokość krzesła - wiadomo wygoda to połowa sukcesu. Nie śpiesząc się i czytając po woli i kilkakrotnie niczym matołek elementarz każde pytanie, chlastałam myszą zaznaczając odpowiedzi, o wątpliwym sukcesie nie myśląc wcale. W międzyczasie jakieś facet w galopie chyba zrobił, bo podziękował i wyszedł. Pomalutku wykruszała się piętnastka. Usłyszałam nawet jedne gratulacje. Skończyłam ostatnia i zaliczyłam zonka życia. Siedemdziesiąt na siedemdziesiąt cztery możliwych o_O
No kurna, gdy bym była wierząca pewnie bym zaraz krzyżem, w pozycji dziękczynnej na posadzce leżała. Tymczasem po gratulacjach od pani pilnującej zeszłam na dół z miną świni, która zobaczyła niebo. W każdym razie musiałam wyglądać wyjątkowo idiotycznie w swym niedowiarstwie, bo po tym jak wydukałam do mojego towarzystwa że zdałam, wszyscy zgromadzeni w holu ryknęli śmiechem :)
Z mojej grupy zaliczyłam tylko ja i nie znajoma dziewczyna. Z poprzedniej jako jedyna, koleżanka z kursu. Pofarciło mi się niebywale. Podobno cuda chodzą parami, więc może i celująco wyjeżdżę praktyczny ;) A jak nie, będę jeździć do skutku. Grunt, to zdrowe podejście ;)
Pozdrawiam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To już bliżej niż dalej - luz, luz, luz - jesteś genialna... Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńP.s.
Kiedy praktyczny?
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Z doświadczenia wiem, że najlepiej dać sobie na tzw luz, można byc zaskoczonym efektem. :) W każdym razie gratuluję koncertowo zdanego egzaminu. Tak porównuję polskie egzaminy na prawko z adekwatnymi egzaminami tutaj w Belgii. Przyznam, że nie wszystkie belgijskie rozwiązania mi się podobają, ale to z prawkiem to wymyslili genialnie. Nie chcę by wyglądało to na spam, ale zerknij w wolnej chwili tutaj: http://niecodzienniktoffinki.blogspot.be/2013/02/prawo-jazdy.html
UsuńMój syn był właśnie po teoretycznym egzaminie, jak ty, pozwoliłam sobie napisać wtedy tę notkę. Pozdrawiam
UsuńAsia taki ze mnie geniusz jak z koziej rzyci waltornia ;) Ot najwyraźniej jak napisała Ela należało mi się ;)
Agnieszko, takie rozwiązanie jak w Belgii było by wymarzone, ale przeca u nas wszyscy krewni i znajomi królika muszą na biznesie zarobić. Stąd te durne ustawy regulujące egzaminy na prawko. Tyle, ze sobie w stopę strzelili. Szkoły są zamykane, a instruktorzy zwalniani, bo liczba chętnych spadła drastycznie.
A praktyczny najpewniej w październiku. Mam jeszcze 11 godzin do wyjeżdżenia. Może się naumiem ;)
UsuńEgzamin w sobotę, wyklej okoliczne słupy, prośbą o porzucenie aut i wyemigrowaniem na piknik po za miasto - mówię Ci wszystko w Twoich rękach - zdasz na 100% - :)
UsuńTrzymam kciuki
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Poproszę jeszcze o gumowe słupy i autopilota :) Wtedy na 200% nawet ;)
UsuńJa obwiałam się krawężników, nie były gumowe - zresztą jeszcze dzisiaj zdarza mi się pocałować... i nie jest wtedy namiętnie, oj nie...
UsuńPozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
No to graty Anka :) Ahhh i bede mial dla Ciebie tego Kacperr Ryxa - Przem
OdpowiedzUsuńSuper, w październiku z przyjemnością książeczki przytulę. Przywiózł byś też "Pakt Ribbentrop Beck" :)
UsuńGratulacja. Trzymam kciuki za praktyczny.
OdpowiedzUsuńDziękuję Tobie Magdo i Wam wszystkim :)
UsuńOdstresowanie przed egzaminem ma olbrzymią rolę, chociaż nie zawsze pozytywną, bo rzecz w proporcjach. Ale Ty dobrałaś je znakomicie.
OdpowiedzUsuńŹle się podpisałem pod wcześniejszym komentarzem, więc wyjaśniam, że Andrzej Rawicz i Anzai to ten sam typek.
UsuńA komentarz do Twojego postu miał brzmieć tak:
Odstresowanie przed egzaminem ma olbrzymią rolę, chociaż nie zawsze pozytywną, bo rzecz w proporcjach. Ale Ty dobrałaś je znakomicie.
Dzięki ;)
UsuńMuszę teraz nad postawą prawidłową przed kolejnym popracować :)
CONGRATULAZIONI !!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJak joz ci niezalezy to samo przychodzi !!!!
Po zatym ja tam w przypadki nie wierze , bylas pewna sukcesu ???
Witaj w nowym Klubie Samobujcow ...
Powodzenia
Ela obiecuję, że nie mam zamiaru kostuchy przedwcześnie w niczym wyręczać :)
UsuńTo gratuluję :) Podobno te nowe egzaminy są bardzo trudne i z tego, co mówią w radiu, zdaje tylko 20%. Tym bardziej gratuluję. :) Moja córcia w przyszłym roku chce też prawko robić, mam nadzieję, że będzie jednak już trochę prościej niż teraz. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrawo jazdy mam chyba 37 czy więcej lat, lecz wtedy nie było takich głupich pytań jak obecnie.
OdpowiedzUsuńGratuluję. A może z rozpędu skreślisz numery w totolotku, skoro masz takie szczęście.
Serdecznie pozdrawiam.
Dziękuję Wam ślicznie :)
OdpowiedzUsuńChyba faktycznie mam więcej szczęścia niż rozumu ;)
W totka z kolei nigdy nie grałam. Może faktycznie powinnam zagrać ;)
Najlepiej, to nie brać sobie do głowy. To żaden cud, tylko byłaś "naumiana" i potrafiłaś się wyluzować. Gratuluję serdecznie :))))
OdpowiedzUsuńpozostaje stara maksyma - po co się uczyć. Może to był przejaw inteligencji po prostu:) Szczerze gratuluję i życze powodzenia na praktycznym!:)
OdpowiedzUsuńCzarowniczko, grafitowy dziękuję ślicznie za miłe słowa i graty :)
OdpowiedzUsuńgratuluje i dalszych sukcesów , oczywiście za pierwszym podejściem ;)
OdpowiedzUsuńto się tyczy gry w totolotka również ;)
Podobno teraz zdać egzamin teoretyczny graniczy z cudem :) Widać, że jeszcze się niektórym udaję. I dobrze!
OdpowiedzUsuńPytania są z tego co czytałam przeróżne, nawet o wymiary tablicy rejestracyjnej...
Ja cieszę się, że mam to za sobą... bo pewnie drugi raz bym tego egzaminu nie zdała :)
Nie liczyłam, że dam radę ;) Teraz mam stresa i wyjeżdżam godziny przed praktycznym. U mnie w rodzinie nie zmotoryzowani sami, nawet jako pasażer z autem styczność miałam sporadyczną więc po mimo że techniczni ok, to wciąż pewności brak.
Usuń