Pamiętacie scenkę w pociągu z filmu "Dzień świra", kiedy to Marek Konrad stanowczo odmawia zdjęcia z półki bagażu współtowarzyszce podróży, która z racji tego że bohater filmu mężczyzną jest, takiej pomocy oczekiwała?
Scenka ta jako żywo stanęła mi przed oczami kiedy to przeczytałam wpis z blogu pani Jandy, która stanęła oko w oko z identycznym niemal problemem i polegała, podobnie jak współtowarzyszka podróży Adasia Maiuczyńskiego.
Znam ten ból, bo sama byłam w nieco bardziej hardcorowej opresji. Targałam dziesięciokilogramową walizkę z uszkodzonymi kółeczkami - popsuły się w drodze - od Placu Narutowicza do Dworca Centralnego. Spocona jak mysz, czerwona ze zmęczenia i zwyczajnie zła, klęłam pod nosem na czym świat stoi na widok każdego jednego, zadowolonego, uśmiechniętego opalonego byczka, który widząc moją szarpaninę mijał mnie niczym morowe powietrze. I gdy zastanawiam się gdzie te chłopy - o pomoc żadnego nie poprosiłam - z ratunkiem zaoferował się starszy mocno pan, który z powodzeniem mógł być moim dziadkiem. Opadłe ręce opadły mi jeszcze bardziej, bo dziadziuś sam wyglądał jakby potrzebował pomocy. Podziękowałam wylewnie, z promiennym uśmiechem, żartując że jedyne pokolenie dżentelmenów jakie nam się ostało, to przedwojenne. Starszy pan potwierdził, że rocznik przedwojenny i chciał zabrać na kawę i pączka, najpewniej po to, by moje nadwątlone siły pokrzepić. Podziękowałam ślicznie po raz kolejny mówiąc, że pociąg tuż tuż.
Na dworzec dotarłam na czas. Walizkę sama do pociągu wtargałam, jak i na półkę wrzuciłam i taka mnie naszła refleksja - Jandę nagradzaną nomen omen przez Kongres Kobiet również - że same sobie kobiety takich mężczyzn wychowały.
Przecież to my jesteśmy matkami. To z rodzinnych domów nasi synowie czerpią wzorce, wynoszą kulturę osobistą i obycie. I tak hodują - wychowaniem tego nie nazwę - mamusie życiowe kaleki, które w wieku lat trzydziestu nie tylko na garnuszku rodziców siedzą, ale i do roboty się nie garną, co by budżet zasilić, a swoja roszczeniową postawą zatruwają życie domownikom. Chciało by się wtedy powiedzieć: " co se wychowałaś to masz", bo "nie ma dymu bez ognia".
Najwyraźniej miał rację ten, kto twierdził że "równouprawnienie kończy się tam, gdzie trzeba wnieść lodówkę na szóste piętro". Dlatego grubą hipokryzją było by w dobie promowania gender i równouprawnienia domagać się odpowiedzialności i męskości. Może i nie są to towary deficytowe, ale my kobiety powinniśmy być konsekwentne. Albo równouprawnienie, albo buzia w ciup.
Strzeliły nam kobietom w stopę feministki, dyskryminując... kobiety. Nawet o pomoc niezręcznie prosić. I jak to robić, kiedy taka "profersora" Płatek publicznie twierdzi, że kobiety są stratne na przepisie w prawie pracy nakazujący im dźwiganie ciężarów do określonych paragrafem rozmiarów?
Co więcej zbeształa publicznie inspektora bhp - mężczyznę - który argumentował, że przepis jest jak najbardziej zasadny, bo wynika z różnicy w budowie fizycznej. Pokrętność "logiki' powala. Tym bardziej, że o takie zapisy w prawie pracy walczyły kobiety, a które to prawo w ich imieniu podważa inna kobieta. Tyle, że pani "profesora" nie ma i nie będzie mieć pojęcia praktycznego - teoretycznie możne jedynie dalej "duby smolone bredzić" - o dajmy na to pracy przy paletach w supermarketach. Bo jedynym problemem nad którym pani "profesora" potrafi się pochylić - oczywiście w imieniu kobiet, choć ja będąc nią, nie życzę sobie by się pochylała w moim - to fakt, że ustawodawca prawem pracy i zasadami bhp "dyktuje kobietom, co i jak mają robić, oraz poddaje je kontroli ". Tak jak by prawo pracy czy jakiekolwiek przepisy nie dotyczyły również mężczyzn.
Kastrują takie panie mentalnie panów. Potem mają pretensję jak garbaty do ściany, że prosta, bo rosną pokolenia mężczyzn, co to estymą pań nie darzą. Zapominają przy tym same, że żeby wymagać od kogoś, najpierw należało by od siebie. Szacunek wymaga szacunku.
Facet też człowiek i jako takiemu jest mu pewnie przykro, gdy dostrzega się go w chwilach kiedy trzeba skręcić i ustawić szafę, wbić kołki, czy trywialnie śmiecie wyrzucić. Każdy człowiek, kobieta czy mężczyzna traktowany przedmiotowo buntuje się. Stąd ten szowinizm, seksizm i inne "izmy". Brak zdrowego rozsądku kreuje skrajności.
Wszyscy w obrębie gatunku, czy tego chcemy czy nie, różnimy się od siebie. Płcią, kolorem skóry - w tym kontekście nie ma już dysput, czy czarny ma ustąpić miejsca białemu - wyznaniem, pochodzeniem, wykształceniem i błędem jest unifikowanie całej tej różnorodności pod innym kątem niż człowieczeństwo, bo jedynie to nas nie różni. Wszyscy jesteśmy ludźmi i jak ludzie powinniśmy się traktować.
Pozdrawiam.
Z racji tego, że pracuję w sfeminizowanym zawodzie (chociaż ciągle szukam czegoś innego), to doświadczam takich sytuacji. Jeśli zepsuje się drukarka, niszczarka, komputer, to wołają mnie, bo w końcu jestem facetem. Jeśli trzeba przenieść jakieś kartony z aktami, to ja jestem od noszenia.
OdpowiedzUsuńParę razy powiedziałem, co o tym myślę i już jest trochę lepiej (nie wołają tak często, jak kiedyś)
Tak jak napisałaś na końcu. Zawsze będziemy się różnili i nic tego nie zmieni. Obyśmy na siłę tego nie zmieniali.
Pozdrawiam:)
No właśnie. Nic na siłę. Tymczasem zbyt wiele odbywa się siłowo i zupełnie bez senesu. W imieniu grup społecznych, które tworzą przecież indywidualni ludzie, którzy wcale nie są zainteresowani takimi zmianami, bo odbijają się czkawką. Co najmniej.
UsuńCiśnie mi się na usta dość obcesowy komentarz, ale poprzestanę na anegdocie, która podobno wydarzyła się naprawdę.
OdpowiedzUsuń"Facet czując od pewnego czasu pociąg do mężczyzn, a nie chcąc uchodzić za rowerzystę, postanowił zmienić płeć. Ucięto mu co trzeba, hormonami wydepilowano i poprawiono budowę, i gdy już miano przejść do prawnego usankcjonowania nowego stanu płci, ten zamieniony na tą, poczuł, że znowu podobają mu się tylko kobiety" ...
No cóż, z naturą się nie wygra.
Tak bywa jak człowiek nie zna nie tylko siebie i swoich pragnień, al i twierdzi dodatkowo, jak w wypadku feministek, że wie co najlepsze jest dla innych i bierze się za "uzdrawianie" świata od nomen omen "dupy strony".
UsuńKontrowersyjny, świetnie napisany post. Dobrze, że napisała to kobieta. Anno dziwię się, że feministki jeszcze Cię nie rozszarpały, ale może jeszcze zajrzą tutaj ... :)) Kilka lat temu byłem świadkiem jak na toruńskiej starówce podobne poglądy głosił Janusz Korwin Mikke. Kilka młodych feministek, jak mantrę wykrzykiwało: ,,Faszysta, faszysta". JKM zaprosił je na mównicę celem wymiany poglądów, ale nie skorzystały z okazji do przedstawienia swoich racji wykrzykując coraz głośniej ,,Faszysta, faszysta ..." oraz gwiżdżąc gwizdkami, próbowały przeszkadzać i zagłuszyć JKM. Policja oczywiście nie reagowała ...
OdpowiedzUsuńCo do skutków ubocznych feminizmu polecam zabawną piosenkę:
https://www.youtube.com/watch?v=NKl0MTW-dtk
Co do profesor Płatek polecam film:
https://www.youtube.com/watch?v=Zbn2vvNB7ls
No cóż ,,jaki kraj, tacy profesorowie" :D
JKM - z wieloma z jego twierdzeń się nie zgadzam, wiele jest słusznych - jest przez wielu uwielbiany, przez innych nienawidzony - potrafi jak nikt wsadzić przysłowiowy kij w mrowisko, bo mówi na głos to, o czym wielu myśli, ale boi się mówić głośno bo przeszkadza w tym kaganiec poprawności politycznej.
UsuńA co do feministek, to jak się nie ma argumentów, można jedynie wygwizdać, zagłuszyć i sprowadzić do własnego poziomu.
Przywilejów jako kobieta nie pragnę, gender nie znoszę, równouprawnienie wychodzi ze mnie bólem kręgosłupa od ciężkiej pracy. Wystarczyłoby mi równość wobec prawa i traktowanie jak człowieka. A o to często w Polsce musiałam walczyć.
OdpowiedzUsuńAniu, kolejny dobry tekst :)
Rękami, nogami i czym tylko mogę podpisuję się pod Twoimi słowami :)
UsuńFrazesy, slogany wyglądają dobrze na sztandarach i w manifestach. W rzeczywistości nie tylko nie sprawdzają się wcale, ale czynią więcej szkody niż pożytku.
Zgadzam się z Tobą w stu procentach. Wszelkie skrajności są złe. Pewnie teraz naraziłaś się "rasowym" feministkom, bo one pewnie same pakują walizy na półki i tachają lodówki. ;) :)
OdpowiedzUsuńW nosie mam rasowe feministki, co to pewnie jak "profesora" Płatek życie zwyczajnych kobiet, co to muszą łączyć parce zawodową, niekiedy samotnie wychowujące dzieci i pracujące ponad normy znają jedynie z reportaży o tzw. "marginesie społecznym". Gdzie były panie feministki jak kobiecie - księgowej - oskarżonej o wyłudzenie bodajże, jakiś śmiesznych pieniędzy zabierano późną nocą dzieci, które wychowywała samotnie? W nosie mam taki sztandarowy feminizm, co gołym tyłkiem świeci, czy biustem na marszach szmat.
UsuńA jeszcze mi przypomniałaś "problem" żeńskich odpowiedników zawodów czy tytułów: profesora, ministra, kierowczyni. Toż to koszmar językoznawcy.
UsuńFeminizm doprowadza często do tego, że kobieta często wykonuje pracę za siebie i za mężczyznę. Jakoś panom nie specjalnie przeszkadza, że kobiety dążą do równouprawnienia, przecież to dla nich sama wygoda. A jak co zawsze mogą powiedzieć " Przecież chciałyście równouprawnienia". Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo ja się wcale nie dziwię że mężczyźni nie protestują. Co więcej słusznie pokpiwają z głupoty pań feministek.
UsuńAnna powiem bez ogródek, że to nasza wina. Biegamy na te siłownie, udowadniamy mężczyznom, jakie to z nas siłaczki i masz babo placek, kiedy trzeba placek przerzucić, zrób to sama bo kobietą w końcu jesteś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawia i rozpoczynam poszukiwania mężczyzn, zresztą oni powinni odnaleźć się sami :)
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Pewnie, że sam. nic na siłę :)
UsuńAniu, napisałas świetny tekst i z rezami trudno sie nie zgodzić. Jest jeszcze jeden kamyczek do tego ogródka. Coraz częściej mamusie w obronie syneczków osłaniają ich przed ojcami usiłującymi wprowadzić tym wałkoniom choć trochę dyscypliny. To naprawdę straszne i bardzo niebezpieczne
OdpowiedzUsuńTo prawda jest. Rośnie pokolenie leni, egoistów próżniaków pod troskliwymi skrzydełkami kwok, co to im przejrzałych piskląt szkoda z gniazda pogonić. Wszystko do góry nogami stanęło. Starzy młodych utrzymują. I trudno to nazwać pomocą, bo to żerowanie jest.
UsuńAnno, te osiłki, które Cię mijały z ciężką walizą, nawet nie słyszały o feminizmie czy genderyzmie. To byli po prostu niewychowani młodzi ludzie, prostacy bez kindersztuby. Winiłabym rodziców, a nie profesor Płatek czy Kazię Szczukę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wiesz Anno, to nie kwestia osiłków, po takich nie spodziewam się wiele i nic nie oczekuje. Po rodzicach tez już w takich wypadkach za późno.
UsuńA co do pani Płatek i Szczuki, to niech uzdrawiają świat, ale nie w moim imieniu i indywidualnie, bo mnie się takie uzdrawianie nie podoba. Tym bardziej, ze w formie narzuconej jako jedyni i słuszny punkt widzenia. Ja nikomu nie mówię jak ma żyć i tego samego oczekuje od takich systemowych "uzdrawiaczek", z których więcej szkody niż pożytku dla kobiet, bo panie te mają znikome pojęcie o życiu przeciętnej zjadaczki chleba w Polsce.
Pozdrawiam.
W sumie też mi się przypomniała historia z ubiegłego roku, jak byłam na wycieczce blogerów w Szwajcarii.
OdpowiedzUsuńFaceci śmiali się, że mam taką wielką walizkę jakbym na miesiąc przyjechała. Ciągle coś docinali.
Nie wiem co im do tego, skoro sama ją tachałam i wszarpywałam do pociągu :) Nie robiłam przecież z siebie nieudolnej i nieporadnej, bo o pomoc ani raz ich nie poprosiłam.
No właśnie u mnie taka sama waliza była ;)
UsuńWiadomo przecież że jedynie trzech par gaci i piżamy na wyjazd nie wezmę ;)
" Szacunek wymaga szacunku" - tak. To idelane podsumowanie tematu! Brawo!
OdpowiedzUsuńzauważalne jest popadanie ze skrajności w skrajność w dzisiejszych czasach, a wystarczy wszystko wypośrodkować...
OdpowiedzUsuńZłoty środek, wiadomo najlepszy. tylko kto potrafi na dłużej...
UsuńJak ja uwielbiam takie komentowanie - zgadzam sie, pięknie, brawo.... - wydawać bu sie mogło ze problemu z gender, czerwonymi feministkami czy jakimiś zwierzętami których ktoś postanowił nazwać arabami nie ma, a jednak jest...
OdpowiedzUsuńJestem ciekaw ilu z Was kochani komentatorzy prezentuje te same poglądy w tzw "realu"? Bo jakoś te feministki maja sie dobrze - zabawne
Pozdrawiam
Przemek, żyd, wielbiciel wasaczyzny ,napojów alkoholowych i mięsa pieczonego :]
ps; a to ze większość młodych ludzi jest niewychowana - cóż polecam dalej bezstresowe wychowanie
Przemek, ty żeś nie tylko zawołany prowokator, ale i masochista :P
UsuńOrganizacje feministyczne są finansowane najczęściej przez wpływowe grupy mężczyzn. Po co toczyć otwartą wojnę płci z kobietami, skoro można łatwo sprawić, że one same nawzajem się wykończą?
OdpowiedzUsuńJa tam jestem grzeczny i szarmancki wobec kobiet. Zawsze pomagam. Nie z powodu kultury czy dobrych manier ale z powodów seksualnych, zawsze jest nadzieja, że taka pomoc zakończy się w łóżku.
Hanie sposób się nie zgodzić z pierwszym akapitem. I o ile babskie feministyczne bojówki, takie założenie między teorie spiskowe włożą, o tyle świadczy to o ich inteligencji.
UsuńW punkcie drugim zastanawiało mnie na ile Twoja pomoc idzie w parze z atrakcyjnością pomaganym ;), ale chyba Teresa mnie ubiegła ;)
Na Centralnym wysiadała starsza pani, która towarzyszyła w podróży swojej wnuczce i może z półrocznej prawnuczce. Wózek, walizki, graty, graciki i płaczące dziecko... Z pociągu wysiadała również zadbana, zmysłowa kobieta (szpileczka, króciutka dopasowana, podkreślająca figurę sukieneczka...). Jak myślisz komu pomagali mężczyźni? Tak. Mało się nie pobili o jej kompaktową walizeczkę :) A kobietom z dzieckiem? Właśnie pomogły inne kobiety... Nie zapytam, czy Tarzana wychowywała małpa? Zapytałam? Ups!
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!
No widać sama sobie jestem winna, bo szpileczek nie miałam, ani sukieneczki, co to jak druga skóra leży. Żadne Tarzan na taką Jane nie poleciał ;)
UsuńA co do babskiej pomocy, to generalnie zauważyłam że kobiety pomagają chętniej, nawet panom. Oczywiście tym starszym i schorowanym. Podkreślam na wypadek, jak by się ktoś chciał paraleli doszukiwać pod kątem wielkości ;)
OdpowiedzUsuńpewnie miała fajniejsze cycki - ot prawa natury
Przemek
A ja uważam, że bez względu na płeć należy pomagać, gdy ktoś jest w potrzebie. Gdybyś trafiła na mnie z tą walizką, a ja mogłabym pomóc, na pewno bym pomogła. W pociągu niejednokrotnie mężczyzna pomagał mi wrzucić walizkę na półkę, a i kilkakrotnie ja pomagałam w tym samym i kobiecie i mężczyźnie. I zdarzyło się również, że pomagała mi kobieta w tej samej sytuacji. Wiele razy pomagałam innej kobiecie wnieść wózek dziecinny do autobusu lub na piętro. Nie oglądajmy się na płeć, tylko pomagajmy sobie wzajemnie w tym w czym możemy, bo potrafimy akurat to, albo mamy trochę siły, by coś zrobić wspólnymi siłami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ano właśnie, ludźmi przecież jesteśmy potem dopiero kobietami i mężczyznami. O tym należło by pamiętać, a nie mózgu w dupie szukać.
UsuńWięc do dzieła matki polki! Mój synuś wczoraj dwa prania rozwiesił z takim obrzydzeniem na twarzy że myślałam że się posikam, a przecież własne skarpety i gacie wieszał, nie cudze.
OdpowiedzUsuńHa mój też rozwieszał, ale nie zdążyłam paszczy obczaić, bo musiałam biegiem do pracy rwać. A przecie te gacie i skarpety wyprane, świeże, czyściutkie wiec i niesmak twojego młodego śmiech budzi, bo jakby co najmniej tygodniówki wieszał ;)
Usuńuważam, że feminizmu w Polsce nadal nie ma, jest jeszcze wiele do zrobienia. A pomoc lub jej brak przy tachaniu ciężkiej walizki nie ma z tym nic wspólnego, ot zwykła chęć pomocy osobie w potrzebie lub brak tej chęci. Równie dobrze mogło przyjść tachać walizkę mężczyźnie po operacji lub z chorym kręgosłupem..i też potrzebowałby pomocy. Może od przechodzącej obok kobiety?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oczywiście że nie ma :) Tym bardziej śmieszą takie komunały w ustach kobiet, które za feministki się mają. Hipokryzją wieje na kilometr.
OdpowiedzUsuńMowiac kolokwialnie taka pani Sroda i inne z tej bandy to w mojej stromnej ocenie idiotki robiace duzo szumu glownie na zasadzie, by cos sie dzialo i im bardiej szokujaco tym lepiej. Czasami nie moge oprzec sie niejasnemu wraeniu, ze one same nieraz nie rozumieja swego belkotu... a scene pamietam, jedna z moich ulubionych!
OdpowiedzUsuńZ nich jest więcej szkody niż pożytku, a za te kongresy kobiet i debaty, nad uwłaczającymi godność kobiety tytułami profesor zamiast profesora i tym podobnymi duperelami płacimy my, podatnicy. Z mojej strony jako kobity i obywatela stanowcze veto. Niech sobie te panie walczące o prawa kobiet spróbują samotnie wychować dziecko, utrzymać się 1200 netto zamiast szukać mózgu w dupie.
OdpowiedzUsuń