poniedziałek, 2 grudnia 2013
Ułomna rzeczywistość.
Post zainspirowała Frau. Poniekąd mój post może być komentarzem do jej postu.
Pracuję z ludźmi. Często mam do czynienia z osobami starszymi, cierpiącymi z racji wieku i postępujących schorzeń. Pomimo, że pracuję na na cztery ręce ze stomatologiem, to prowadzę również rejestrację do pozostałych gabinetów, zatem styczność z chorymi mam codziennie. Również z niepełnosprawnymi. Wiadomo, jak człowiek jest na wózku, pomogę wyjechać, przywołam windę, czasem wjadę z pacjentem do środka. Rzadko który z nich wymaga tak naprawdę fizycznej pomocy. Rzadko który oczekuje. Mają sprawne ręce i nie potrzebują, nie chcą litości. Są cierpliwi i nie roszczeniowi. Ot, życie w kalectwie uczy cierpliwości, pokory i nomen omen dbania o siebie samego, bo kalectwo podobnie jak wolność lub jej brak, to stan umysłu. Bez względu na sprawność fizyczną.
Oczywiście są różne stopnie kalectwa. Również takie, przy których pomoc osób trzecich jest niezbędna z racji zbyt dużego upośledzenia fizycznego czy umysłowego. Natomiast są wśród osób niepełnosprawnych fizycznie tacy, którzy z racji swojego kalectwa oczekują traktowania specjalnego. Istnieje niechlubny ułamek. Święte krowy. Zdarzało się, że trzydziestoparoletni mężczyzna, z umiarkowaną niepełnosprawnością - najprawdopodobniej szpotawa stopa (samodzielnie chodzący i prowadzący samochód ) - wszczynał awantury, oczekując przyjęcia poza kolejnością, gdy tymczasem na korytarzu czekały osoby stare i schorowane. Będąc z kolei z wizytą u dentysty prawił peany nad tym jak fajnie można nie pracować, żyjąc z kalectwa, lub też zaoszczędzać i brać dopłaty z unii zatrudniając niepełnosprawnych. I owszem jest to rozwiązaniem dla niektórych firm. Są jednak zajęcia, z którymi niepełnosprawny może sobie nie poradzić. Dlatego człowiek ów wprawił nas w zdumienie snując opowieść, jak by to gabinet zarobił zatrudniając niepełnosprawną asystentkę i pielęgniarki.
W tym momencie naszła mnie refleksja. Ot żyjemy w świecie, w którym postęp i choroby cywilizacyjne zbierają żniwo. Dodatkowo istnieją choroby genetyczne, często powodujące lub pogłębiające niepełnosprawności. Z drugiej strony mamy wysokie bezrobocie uniemożliwiające godziwy byt tym zdrowym. Gdzie jest zatem złoty środek pozwalający utrzymywać się i żyć ludziom niepełnosprawnym, ale nie kosztem tych zdrowych? Przecież to chore, żeby zdrowy człowiek musiał "organizować" sobie grupę inwalidzką, by móc zaistnieć na rynku pracy.
I żeby nie było. Podobnie jak Frau nie jestem zwolenniczką rozwiązań ostatecznych. To nieludzkie. Tak samo jak zmuszanie kobiet do rodzenia dzieci kalekich. Często kosztem własnego zdrowia.
Rzadko która matka porzuci chore dziecko, po mimo, że wymaga ono nieustannej uwagi i opieki jaki nakładów pieniężnych na leczenie. Rzadko która - w zależności od stopnia upośledzenia - może pozwolić sobie na pracę zawodową. W przyszłości nie może też liczyć na emeryturę, czy bycie na "garnuszku" dziecka, które w takim trudzie i miłości wychowywała.
Kolejną sprawą są fundacje. Nie od dziś wiadomo, że charytatywność w tradycyjnym słowa znaczeniu jest passe, a fundacje utrzymujące się z procentów od środków zgromadzonych na podopiecznych, to niekiedy pralnie pieniędzy. Zdesperowani rodzice szukają tam pomocy. Jednym udaje się pomóc innym nie. Im bardziej medialny przypadek tym lepiej. W innym wypadku, o ile nie ma się bogatych znajomych czy krewnych, ten jeden procent, to kropla w morzu potrzeb. Często na takie konta nie wpływają żadne środki.
Niepełnosprawność jest nośna medialnie i emocjonalnie, świetnie się na niej zarobkuje, buduje wizerunek, ale rzadko dostrzega człowieka, dla którego problemem i przeszkodą nie do ominięcia jest często próg własnego mieszkania.
Pozdrawiam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najgorsze to to, że ci co niby walczą z niepełnosprawnością (sł. zdrowia, ZUS, rehabilitacja, protetyka) sami ją sobie hodują. To jest jeden ogólny skandal.
OdpowiedzUsuńBo jak sam doskonale wiesz, to dokładnie tak ma działać. A kasa płynie wartkim nurtem.
UsuńNiepełnosprawność to bardzo dochodowy biznes, z którego utrzymuje się całkiem niezła liczba ludzi. Mam przyjaciółkę, która pracuje z dorosłymi osobami z kalectwem umysłowym, prowadzi terapie zajęciowe. Jej opowieści czasami ocierają się o filmy grozy. Gdyby udało mi się ją kiedyś namówić na pisanie bloga, powstałby drugi "Na marginesie życia". Opisywana przeze mnie Małgorzata Chmielewska też potrafi sporo opowiedzieć o instytucjach i przepisach, które rzekomo pomagają żyć niepełnosprawnym.
OdpowiedzUsuńWszędzie cholera, dosłownie wszędzie w tym kraju patologia się szerzy.
UsuńCzłowiek czyta sobie " Na marginesie życia " i duma, ze to kosmos, choć czasem ma za ścianą lepszy, albo i w życiu, ale ten kosmos nijak się ma do tego gdzie ą i ę i bułkę przez bibułkę.... Tym bardziej większy budzi to niesmak.
Na wszystko złotym środkiem jest człowieczeństwo.
OdpowiedzUsuńTę ludzką twarz pokazuje fundacja Jaśka Meli.
Nie od dzisiaj wiadomo, że istnieją instytucje, które zbijają kapitał na niepełnosprawności, ale warto pamiętać, że istnieją również fundacje, które w tym wszystkim walczą o człowieczeństwo- tak jak fundacja Anny Dymnej.
Pozdrawiam serdecznie
Asia, tyle tylko, że tego złotego środka jak na lekarstwo. Ja wiem, ze dział, Ty wiesz, wielu innych wie. Wystarczy chcieć. Tylko tyle i aż tyle dla zbyt wielu, bo po co się wysilać, kiedy istnienie materialne co niektórych opiera się na kalectwie innych. Wygląda to tak, że człowieczeństwo, ale pieniądz jest miarą człowieka. Gdy by tak za każdorazowe skopanie kogokolwiek płacono, nikt bezpiecznie nie mógł by wyjść z domu.
UsuńRuszyłaś bardzo trudny temat. Nieraz też się nad tym zastanawiałam. Szukam pracy, której oczywiście nie ma, ale gdybym była niepełnosprawna, z moimi kwalifikacjami znalazłabym ją od razu. To też nie znaczy, że zazdroszczę osobom chorym, nie, tylko niestety tak jest, że pracodawcom bardziej się opłaca zatrudniać takie osoby. Owszem powinny być przywileje dla chorych, bo na pewno mają trudniej. Jednak mam takie wrażenie, że, tak jak piszesz, traktuje się te osoby, jak "okazję" do zarobienia pieniędzy. Trudno to wszystko wypośrodkować, bo niestety jest wiele osób, które nadużywa niewielkiego kalectwa, a wiele takich, którym nikt nie pomaga.
OdpowiedzUsuńOtóż to. Z jednej strony są to dojne medialnie i realnie krowy, z drugiej często ludzie skazani w swej samotności i cierpieniu na samych siebie, jak i cwaniaczki lawirujące po miedzy. Gdyby zależało ludziom na ludziach nikt uczciwy, z odrobiną zrozumienia, nie dopuścił by do takiej biegunowości.
UsuńNajbardziej kalekie to jest prawo, które dopuszcza do niekontrolowanego zatrudniania osób niepełnosprawnych. Zakres obowiązków, jaki spoczywa na rzekomo niepełnosprawnej osobie jest imponujący. Zdrowy człowiek by wyprzągł przy takiej pracy a człowiek chory pracuje. Jednocześnie jednym z argumentów za wysokimi podatkami jest zapewnienie, że duża cześć z tych podatków idzie na opiekę nad skrzywdzonymi przez los. To w takim razie dlaczego oni muszą pracować, skoro państwo zobowiązało się do opieki nad nimi? Wniosek jest jeden, państwo stworzyło koślawe prawo, bo samo czerpie z tego niezłe korzysći.
OdpowiedzUsuńHa! To jest niczym tytułowy paragraf 22. Absurd i paranoja do kwadratu podszyte hipokryzją.
UsuńPrawo nigdy nie jest doskonałe, a nadużycia będą zawsze. Nie pojmę jednak nigdy, dlaczego niektórzy bez problemu otrzymują rentę stałą w ZUS, choć wcale nie są tak bardzo chorzy i świetnie sobie radzą np. dorabiając na czarno, a niektórzy z ewidentnie nieuleczalną chorobą (brak kończyny, silna astma czy stwardnienie rozsiane - czyli stany, które nie ulegną wyleczeniu, a nawet poprawie, co najwyżej pogorszeniu w wielu przypadkach) muszą przechodzić gehennę przedłużania renty co rok czy dwa lata?
OdpowiedzUsuńOt tak się w Polsce dzieje...
Pozdrawiam
Nie tak dawno, co by daleko nie szukać czytałam u Ciekawej z Zaobserwowane, że rodzice mieli problem z dostaniem dodatku na rok, w wysokości bodajże 150 zł na dziecko z niemal całkowitą ślepotą jednego oczka, bo tu uwaga: nie to jest niepełnosprawność. To co to w takim razie jest niepełnosprawnością?
UsuńTakie patologie będą występować zawsze, gdy urzędnicy będą ingerować w gospodarkę i rynek pracy.
OdpowiedzUsuńZatem normalnie nigdy nie będzie, bo utopia jest możliwa tylko w naszych głowach, nie poza.
UsuńNiekoniecznie. Wystarczy podczas następnych wyborów poprzeć partię Janusza Korwin Mikke
UsuńByć może w praktyce by się sprawdził - merytorycznie bywa nawet nawet - tymczasem papier wszystko przyjmie ;)
UsuńZawsze głosuję na partie JKM i zawsze d... Niestety wydaje mi się, że jego skłonność do obrażania prawie wszystkich zraża do niego potencjalnych wyborców i dlatego jego kolejne partie nie przekraczają progu, Teoretyk z niego świetny, ale organizacja i wykonanie ...
UsuńGeneralnie, taki JKM to tak zwane mniejsze zło. swojego czasu też głosowałam, co nie zmienia fakty, ze jakoś intuicyjnie facet mi "nie leży". A jak ktoś kiedyś napisał: zło to zło. Mniejsze czy większe, średnie, proporcje są umowne a granice zatarte.
UsuńWielu niepełnosprawnych świetnie wie, jak korzystać z pomocy PFRON-u i częściej jeździ na wczasy niż osoby zdrowe. Znam taką osobę, której wszystko "się należy". Jednak jej nie zazdroszczę, bo ciężko żyć z kalectwem jakie by ono nie było.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Z PFRON to są niezłe cyrki. Jakiś czas temu na ten przykład " wyciekły " im dane niepełnosprawnych. Na dane zarejestrowano działalność i pobierano dotacje na fikcyjnych pracowników.
UsuńPozdrawiam :)
Anno! Te wczasy nazywają się "turnus rehabilitacyjny". Dodam,że wcale nie tak łatwo pozyskać cokolwiek z pefronu. Trzeba się przy tym nieźle nabiegac od lekarza do lekarza, nazbierać stos dokumentów i czekać A jeśli już się komu uda, to są grosze w górze potrzeb.
UsuńCzuję się bezradna wobec tych wszystkich spraw. W cywilizowanych krajach istnieją zapewne lepsze rozwiązania, ale gdzie nam jeszcze do cywilizacji?
OdpowiedzUsuńFrau, obawiam, że ta bezradność to nie tylko Ty czy ja, bo cywilizacji, to tu abstrakcja. Nie znają jej i nie poznają chyba nigdy, nawet gdyby cywilizacja spersonifikowała się, wyszła z krzaków i nakopała im w cztery litery.
UsuńNie wypowiem się, nie skomentuję, chociaż ta sprawa dotyka mne bezpośrednio, jak zapewne się orientujesz. Może jeszcze kiedyś napiszę, może....
OdpowiedzUsuńAle cieszę się,że poruszyłaś ten temat. Dziękuję Ci za to.
Nie trzeba słów. Czasem cisza jest silniejszym przekazem.
OdpowiedzUsuńSystem opieki zdrowotnej, socjalnej itp. tworzy się bardzo długo , a my jesteśmy niecierpliwi, myślimy o drastycznych i szybkich zmianach wierząc w cud błyskawicznego uzdrowienia systemu. Tak nigdy nie będzie . System powinien być kontrolowany i ulepszany stopniowo, bo szybkie i drastyczne zmiany, nie ukażą możliwych patologii i nie pozwolą na ich skuteczne zablokowanie. Do tego dochodzi mała kasa. Chociaż tu to trochę nie do końca jestem przekonany, bo i zarządzanie w szpitalach do dupy , wybierają dobrych lekarzy a nie dobrych menadżerów, i organizacja tej służby słaba, ciężko wykonać szybko wszystkie niezbędne badania a ludzie w związku z tym zajmują łóżka w szpitalach. Przepływy środków celowych na konkretne zabiegi marne a i refundacja leków ciągle podważana przez lekarzy- teksty typu te zamienniki są np. robione w Rumunii, to co one są warte i pacjent przepłaca. Długo by gadać o tych zwolnieniach po pół roku i takich tam. Ale to wszystko ma przełożenie na kasę której potem w systemie brakuje na sprawy ważne. A ci którzy ten system najbardziej łupią najgłośniej krzyczą ,że on jest do kitu. Co do niepełnosprawnych to trudna sprawa. Od 1966 roku mam niesprawne kolano/ podobno 25%/ inwalidztwa ale nigdy nie było to dla mnie żadnym pretekstem do jakiegoś oczekiwania na jakieś łatwiejsze życie. Renty nie biorę, do lekarza w kolejce normalnie.Chodzę w miarę normalnie więc o co chodzi?.
OdpowiedzUsuńNic się nie da tak z miejsca, ad hoc. A u nas taka mentalność, że nie tylko nie poprawią nie naucza na błędach, ale jeszcze bardziej spsują. Tak jak te zamienniki. Co z tego że w Rumuni, przecież skład jest niemal identyczny, tylko kasa z tego nie dla koncernu. Za nazwę handlową i markę przepłacamy. Poza tym tajemnicą poliszynela jest, że gro lekarzy przepisuje takie leki, za jakie wzięli granty, a nie na kieszeń pacjenta. Szpitale często ledwo zipią. Zadłużenia potrafią mieć horrendalne. Dyrektorami z nadania zostaje, jak w jedynej placówce na moim zacofie osoba z wyrokiem za aferę "łowców skór", która nie tylko fałszowała dokumentacje medyczną, ale płaciła koledze po fachu za nie wykonane operacje - chłop musiał by się sklonować - plus delegacje http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15062621,Afera_w_szpitalu___Mial_operowac_w_Skarzysku__byl.htm
OdpowiedzUsuńTeraz jadą po tym co kolesiostwo wsypał. Żenada. Starosta nie oddał by sprawy prokuraturze, gdyby ta nie ujrzała światła dziennego na forum bardzo publicznym.
Największa niepełnosprawność przejawia się ona głownie w niesprawności systemu i żerujących na tym cwaniaczkach. Ten co uczciwy po cudze nie sięgnie. Tym samym często pozostaje z niczym, a choroba nie oszczędza.
Nic dodać nic ująć, ale to niestety leży poza mozliwościami tych najwyższych władz. Na swoim podwórku wybieramy sami.
OdpowiedzUsuńCo do fundacji, to mam bardzo sceptyczny stosunek do tych instytucji, a zwłaszcza do tych co najwięcej wrzeszczą i sa ogólnie promowane przez różne media. znam małe fundacje, ktore bez rozglosu i bicia piany robią znacznie więcej, ale o tych nie mówi się w telewizji, albo bardzo mało... Nie wpisuja sie w wizerunek... dobranoc droga Anko!
OdpowiedzUsuńOtóz to. Ten co ma czyste intencje nie robi nic dla poklasku.
OdpowiedzUsuń