Nałogiem i pomyłką jest postrzeganie świata jako zlepka materii.

niedziela, 8 czerwca 2014

O "mężczyznach, którzy nienawidzą kobiet" i kobietach, które nie kochają siebie.



Są książki i książki. Takie które coś wnoszą i takie, które czyta się po łebkach niczym tytuły w Fakcie. Nie dlatego, że są kiepsko napisane, ale dlatego, że emanują tania sensacją, a świat w nich zawarty jest odrealniony, zbyt monochromatyczny i wyjątkowo szpetny jak na mój gust. Z tej przyczyny książka - wywiad z Masą o kobietach w rodzimej mafii wpisuje się idealnie w tytuł pierwszej części trylogii Larssona: "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet". 




Sama postać Masy jako spokorniałego bandyty do mnie nie przemawia. Media traktują go jak kolejną świętą krowę, robiąc z niego celebrytę i wyrocznię. Tymczasem to nic więcej niż troglodyta, który publicznie przyznaje się do gwałtów, za które nie odpowiedział i nie odpowie. Bandyta o wybujałym ego, który z obawy o własne cztery litery sypnął wystrzeliwującą się wzajemnie mafię.  
Nie o kobietach jest książka - opowiastka Masy, a o wyrosłych na praskich melinach zakompleksionych mizoginach i megalomanach, w których matki traktowały dzieci najczęściej jak morowe powietrze. Uboczne efekty sypania z byle kim i byle gdzie. Kilka z nich - matek - awansowało później do roli "matek chrzestnych"i femme fatale polskiej mafii. Nie jest to również książka o polskiej mafii, a jedynie zbiór niestrawnych, bo wulgarnych i brutalnych opowiastek dorosłego zdawałoby się faceta, który urealniał najpewniej oglądane za młodu hard porno. Z detalami. 
Mierzi zarówno wspomniany monochromatyczny narzucany przez Masę podział na bogatych, dobrze ubranych facetów - to nie przysłowiowa, fura, skóra i komóra - i głupie dupy, które dla "fejmu" i kasy dają się odzierać z godności. Przechodzą z rąk do rąk niczym dmuchane lalki. Są też, takie, które brane wbrew woli zgłaszają sprawę na policją. Takie się "blatuje" i sprawę umarza. 
Zadziwiał mnie w tym wszystkim relatywizm za równo chętnych panienek jak i samego Masy, któremu deklarowanie miłość do żony i banały o "świętości rodziny" - "żona to żona, dupa to dupa" -  nie przeszkadzały w bzykaniu wszystkiego co ładne i chętne, a na drzewo nie ucieka. A bywało nie raz i nie dwa, że te uciekające też. Przecież jak mówił przekonany o swej słuszności Masa: "stratne nie były ". Dla takich "dup" wożenie się "mesiem" czy " bemą " z dobrze ubranym karkiem niebywałą nobilitacja było, a i kasa wartkim strumieniem płynęła. Te co odmawiały kończyły w najlepszym wypadku bez giftów. Generalnie koleżkom Masy i jemu samemu średnio się w głowach mieściło, że takim jak oni odmówić można. Bo" było to częścią gangsterskiego rytuału  - ja miałem do tego prawo, a ona miała obowiązek". 
Podsumowując, cała książka jest dla mnie popisem i opisem degrengolady. Nie tylko mężczyzn, ale i panienek, których priorytety życiowe są  dla mnie odmienne i niezrozumiałe. 
Opisany świat jest obrazem chorym. Promocją patologi na salonach. Wykrzywionym i krzywdzącym obrazem męskości. Chama i prostaka, któremu po mimo markowego garnituru słoma z butów wystaje po uszy. I prostak ten jest synonimem prawdy tak starej jak stary jest świat, że ci, którzy mają duże pieniądze mają również nieograniczoną władzę. Dzięki temu roszczą sobie prawo do bezkarności i mogą robić absolutnie wszytko. I to jest przerażające.






Pozdrawiam.


37 komentarzy:

  1. Anna dzięki wielkie, że napisałaś te słowa.
    Promocja i chęć spredaży każdej historii i za wszelką cenę, robi wodę z mózgu tym którzy marzą o pieniądzach , wielkich pieniądzach.
    Pieniądze to taki twór, któy dzisiaj jest, a jutro go niema, a żyć i patrzeć na własną twarz w lustrze trzeba i jeszcze wytrzymać nocne szczypanie gojącego się sumienia
    Pozdrawiam
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takiemu Masie, to się pewnie nie goi. A i patrzenie w lustro samą radość i satysfakcję przynosi. Żeby się nie sprzedawać na pomyjach i ludzkim cierpieniu należało by nie mieć mentalności kokoty. Tymczasem jak śpiewał Kazik " wszyscy artyści to prostytutki ", choć w tym wypadku słowo artysta jest co najmniej nie na miejscu.

      Usuń
  2. Straszne jest to, że coraz więcej bardzo młodych kobiet jest w stanie zrobić bardzo dużo żeby żyć w luksusie. Dziewczyny niby z "dobrych domów" zarabiają jako "galerianki", damy do towarzystwa , czy jak się to tam jeszcze zwie! Mało ich obchodzi, że tak sprzedając się tracą o wiele więcej bezpowrotnie. Książki nie czytałam, ale czasami wystarczy posłuchać zwykłych chłopców jak się zwracają do swoich koleżanek i jak o nich mówią. Nie wiadomo już kto gorszy czy ci co tak mówią, czy te które pozwalają się tak traktować. Dla mnie to też przerażające!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, przykre to ale na szacunek trzeba sobie zasłużyć. Na początek i przede wszystkim szanując siebie :)

      Usuń
  3. To co opisujesz niestety rozciąga się na większość obszarów. Prawdziwa sztuka ginie, i nie dotyczy to tylko grafomańskich książek.
    Kinematografia w zaniku, i nie jest to tylko problem starzejących się reżyserów (Wajda, Kutz). Aktorzy traktują role jak zwykłą chałturę, a korupcja i nepotyzm nie dopuszcza świeżej krwi. W teatrach się sądzą (Englert, Szapołowska).
    Podobnie jest z malarstwem, fotografią, rzeźbą, itp. O publicznym wystawianiu nie ma co marzyć, decydują łapówy.
    Największy bardach panuje w fonografii (wiadomo największy zysk). Tu, aby być "puszczanym" w mediach nie wystarczy jednorazowy wziątek, a biorą wszyscy, od rozgłośni (nawet tych "firma krzak"), poprzez media publiczne, aż do wydawców.
    Nie wiem jakim cudem, pomimo tego trafiają się jeszcze jakieś perełki, głównie za sprawą młodego narybku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co tak sobie kiedyś nad tym dumałam i wyszło mi, że miedzy innymi sztuka wysoka upada, bo zwyczajnie malej grono jej odbiorców. A maleje dlatego, że nam się w mediach gówno w pozłotce sprzedaje nazywając je sztuką. Jak to kiedyś powiedział Lis: " widz w Polsce wybaczy wiele, bardzo wiele. Ale jednego nigdy, przenigdy nie wybaczy- tego, że go potraktujemy poważnie. Ludzie nie są tacy głupi jak nam się wydaje, są dużo głupsi…" zatem czego się spodziewać po "sztuce", skoro media to czwarta władza.

      Usuń
    2. Problemem jest też to, że menedżerzy kultury, mając do wyboru kicz, który przyniesie im krociowe zyski, i prawdziwą sztukę - do której może jeszcze trzeba będzie dołożyć - wybiorą kicz, albo "znajomego króliczka". To wyraźnie dowodzi, że państwo (a właściwie parapaństwo) albo nie bardzo panuje nad sytuacją, albo nie wie co to jest regulacja rynku.
      Tylko czekać jak lekarze będą wyrzucali ze szpitali beznadziejnie chorych i na ich łóżka pakowali kandydatów do plastycznych operacji. Policja już woli dawać mandaty za złe przechodzenie jezdni, i w dupie ma ściganie przestępców, o wojsku i reszcie nie wspomnę.

      Usuń
    3. W efekcie mamy w kraju, to co mamy. Absurd goni paranoje.

      Usuń
  4. Najstraszniejsze jest to, że nie ta jedna książka jest promocją syfu i malarii. Na psy schodzi wszystko: od hierarchii wartości przez sztukę po ludzką moralność. Jeszcze trochę i ani się obejrzymy, jak będziemy znów tkwić w jaskiniach i polować na mamuty. Historia zatoczyła koło i zmierzamy z powrotem do poziomu troglodytów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się obawiam, że troglodyci bardziej ludzcy i empatyczni bywali niż co niektórzy obecnie. Nie było czasu na duperele. Ot co ;) A te mamuty, to ładniejsze są niż nie jedna wystawa tzw "sztuki nowoczesnej ". Przynajmniej progres mieli, a nie regres w twórczości.

      Usuń
    2. Cóż, dziś kupa jest sztuką i sztuka kupą!

      Usuń
    3. Dziś mi się w oczy rzucił jakiś nius o performance jakiejś lasi na wernisażu, czy cus co to wlazła siadła pod obrazem i pokazała, to czego nikt normalny publicznie nie pokazuje. W dodatku dogłębnie i z detalami. Ręce opadły mi niemal w glebę jak zerknęłam na komentarze, których kłócono się czy bujna fryzura intymna jest passe czy nie.

      Usuń
    4. W takich wypadkach nie tylko ręce opadają. Cycki też. I wszystko.

      Usuń
  5. To co piszesz oceniając tę książkę to prawda. Ja uważam ,że tacy ghost writerzy co to piszą i właściciele wydawnictw chcą sprzedać na zasadzie im gorsze / w sensie błazenady jaka opisujesz ? tym lepsze przez co sprowadzają czytelników do roli półkretynów co to wszystko kupią byle było szokujące. najlepszy sposób nie kupować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co by daleko nie szukać Felicjańska się tak wydała. Te urywki co " Pudel " wstawiał zwyczajnie zniesmaczały. A te seksi mamy itp zwyczajnie śmieszą. Leży potem ta "sztuka " w marketach po zawrotnych cenach 5.99 itp.
      Ponad to do dziś mnie zastanawia fenomen Greya, co to myślałam, że siksa, bo tak fatalnie nie tylko seksie pisała, a okazało się że kobita po czterdziestce. Jak można takie gnioty wdawać i czytać? Ale może nie potrzebnie się czepiam, bo ważne że w ogóle czytają :P

      Usuń
    2. Tak to pluss ,że czytają. A o seksie to każdy jak zna pisze

      Usuń
    3. O tym samym pomyślałam kartkując Greya ;) Nawet seks w dzisiejszych czasach schodzi na psy ;)

      Usuń
  6. Zawsze tak było, że sztuka wysoka wymagała sponsorów, natomiast rozrywka dla pospólstwa bez problem się samofinansowała. Objazdy kabaretów, występowanie gwiazd i gwiazdeczek przed prezentacją pościeli i garnków jest tego dowodem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tia, jakie czasy takie igrzyska ;)
      Swoja drogą, to nie od dziś zastanawia mnie potrzeba takiego chałturzenia między między poszewką, a rondlem, bo z głodu chyba nie umierają.

      Usuń
  7. Hm... jak widać nie jestem jeszcze wymarłym dinozaurem. Tak się cieszę!
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tych dinozaurów, to całkiem sporo jest. Na szczęście :)

      Usuń
  8. Dałaś radę to przeczytać? Nie wiem, czy Cię za to podziwiać, czy zapytać - po co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani podziwiać, ani pytać po co, bo tylko sobie nerwy psułam. A czytałam od czasu do czasu na tel, bo mi znajoma blogerka udostępniła e- booka.
      W porównaniu Z Greyem np. to było cudo literatury ;) bo nie Masa pisał. Ale zawartość kloaczna.

      Usuń
    2. Aniu wybacz...nie wiedziłam że tak cie to wkurzy...to inny typ literatury..ja byłam wstrząśnięta...ale uznalam ze warto by swiat widzial jaka panuje obluda dookola. Na pewno nie chcialam cię nią zamęczyć

      Usuń
    3. Sylwia, przecież to nie twoja wina :) Znacznie bardziej wstrząsające książki czytywałam. Nie zmęczyła mnie, jedyni wkurzyła promocją i bezkarnością bandytów. Mafijnymi, z dumą opowiadanymi przy piwerku historiami jak to fajnie było, jak panny dawały, a oni brali an wszelkie sposoby. Wziątkami, powiązaniami itp. Często nie ma różnicy między bandytą z mafii, politykiem, czy finansjerą. Jedynie sposoby "pracy" rożne.

      Usuń
  9. Jestem godna podziwu, że przeczytała Pani tak marną książkę , Ja na takie książki nie lubię tracić czasu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Literacko, aż tak koszmarnie marna nie była ;) A czas może i nie stracony, bo temat na posta był i refleksje jakieś ;)

      Usuń
  10. Nie na moje nerwy jest ta książka, choć chyba o niej słyszałam w telewizji, nawet był wywiad z Masą.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No taki znigo świdek koronny i starannie ukryty, że w tv za celebrytę robi. Hehehe. Brak kasy chyba chłopu doskwiera i " fejmu".
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  11. Po co to czytać? Ja bym pewnie odłożyła po pierwszych stronach. Ale może dobrze, że przeczytałaś i wyraziłaś swoją opinię. Dla nas - aby nie tracić czasu i nie sięgać po takie "dzieło".
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie techniki nie mogę się czepić, jednie tematu i sposobu w jaki została przedstawiony.

      Usuń
  12. Dla mnie Masa jest bandytą ktory nie powinien być na wolności. Ja oceniając książkę pominęłam ocenę tego świata bo tak samo suchej nitki bym nie zostawiła. Książka jednak mi się podobala bo pokazala mi naiwnosc swiata...tzn. mysle ze mozna uczciwie do czegos dojsc a tu d..pa. tym swiatem i tak rządzi przemoc,kasa i testesteron :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie. Uczciwie, to można na marnej pensji głodować.

      Usuń
  13. Nigdy nie miałam ochoty sięgnąć po tę książkę. A Ty utwierdziłaś mnie w moim przekonaniu. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. A proszę bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wydaje mi się, że sprawdza się stara reguła. Im większa kontrowersja, tym większa oglądalnośc i sprzedaż. Sam książki nie czytałem, ale sądząc po Twojej recenzji, świat zaprezentowany ma budzić odrazę u czytelnika.

    OdpowiedzUsuń
  16. I budzi. Zresztą, nikt się chyba nie spodziewał, że mafia w książce będzie romantyczne serenady pod balkonem wybranek śpiewać.

    OdpowiedzUsuń