Nałogiem i pomyłką jest postrzeganie świata jako zlepka materii.

niedziela, 14 września 2014

Miasto cudów.




Miał być dziś post o polityce, Ukrainie, globalnych interesach i ISIS, ale wciąż "się pisze", bo emocjonalne obnażanie  w tym wypadku nie tyle idzie mi opornie, co dygresji przybywa. 
Będzie zatem po raz kolejny lekko, łatwo i przyjemnie, o dupie Maryni ;)

W tytułowym Mieście Cudów nikt wody w wino nie zamienia, ku rozpaczy zapewne co niektórych jego mieszkańców, ale zważywszy na treść dowcipów znanych w całej Polsce, to cudacznie za sprawą urzędujących teraz już tylko honorowo sołtysów bywa. W każdym razie w dowcipach.







Domyślacie się już chyba, że w Wąchocku byłam.
Wąchock ma teraz prawa miejskie, stąd wspomniana honorowa funkcja sołtysa i leży raptem kilkanaście kilometrów od mojego miejsca zamieszkania, co więcej w mieście tym w poczet -przynajmniej teoretycznie - członków KK mnie wprowadzono, chrzcząc. Zabawne, że i za sprawą peanów bardzo sympatycznego skądinąd cystersa Wąchock na sobotni relaks wybrałam. Cysters, bardzo skromny człowiek jest naszym pacjentem i nie zirytował mnie nawet usiłując nawrócić - kiedyś mu powiedziałam, że niewierząca jestem. Nawracał przynosząc obrazki i mówiąc, że bóg mnie kocha :) Też sympatycznie. Nie było w tym fanatyzmu, fanfaronady jedynie troska, że zbłąkana owieczka zbawienia nie dostąpi :P  W każdym razie ksiądz okazał się wielkim miłośnikiem historii - w opactwie jest malutkie muzeum - z którym pogadałam nie raz  i nie dwa o drugowojennej partyzantce, Ponurym i AK generalnie. Bo trzeba Wam wiedzieć, że partyzanckie zgrupowanie Ponurego bazę miało pod Wąchockiem na Wykusie. Miejsce to nie bez powodu wybrane zostało przez Piwnika na skoszarowanie oddziałów, bo tradycję miało i powstańcom Langiewicza wcześniej służyło. Gest drobny, a morale znacząco podnosił, choć wiadomo że Styczniowe na tarczy skończyło. Jak każde inne.
Nie byłam jednak na Wykusie, ale nad nowo powstałym zalewem. Kiedyś już podobny w Wąchocku istniał za Stanisława Staszica. Kres mu położyły ciągłe powodzie nie uregulowanej Kamiennej. 
Nad rzeką i zalewem stał i stoi po dziś dzień - w opłakanym obecnie stanie - pałac Schoenbergów znajdujący się na czerwonym szlaku turystycznym. Piękna budowla wraz z kompleksem fabrycznym po opuszczeniu przez właścicieli w 1945 niszczała nieremontowana. W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku -  pamiętam choć szczylem zupełnym byłam - pałac był w na tyle dobrym stanie, że służył za przychodnię. Do dziś mi się jak powidok majaczą kinowe krzesła, nieśmiertelna olejna na ścianach i dziwny, dziecięcy niepokój związany z tym starym miejscem o bogatej historii, którą tworzyli jego mieszkańcy. 
Niemieccy właściciele pałacu należeli do bogatych fabrykantów i mieli monopol na działalność gospodarczą w okolicach. Posiadali cegielnie, piece hutnicze, jak i manufaktury produkujące okucia, czy gwoździe. Znane są opowieści o wyzysku właścicieli, braku podstawowych zasad bhp, zatrudnianiu najuboższych polaków za głodowe pensje  - nihil novi do dziś w sumie :P Biorąc jednak pod uwagę okres, w którym  Schoenbergowie budowali swoje małe imperium - industrializację, wielki rozwój przemysłowy - sytuacja w jakiej znajdowali się polscy pracownicy na niemieckim wikcie nie była odosobniona, bo w całej Europie było podobnie. Wystarczy wspomnieć piekło europejskich kopalń. Być może ziarno prawdy w wąchockich  legendach o niemieckich panach zostało wyolbrzymione, bo zabory, bo obcy kapitał itp. W każdym razie na tle epoki zachowanie wąchockich krezusów wobec pracowników nie wyróżniało się większym niż gdzie indziej okrucieństwem. 
Nieopodal zalewu usytuowany jest cysterski klasztor. Cudeńko ufundowane w 1179 przez biskupa krakowskiego Gedeona, do którego cystersi przywędrowali z dalekiej Szampanii, pod przywództwem legendarnego jak twierdzi Wikia brata Haymo. Na czym owa legendarność opata polegać miała nie wiem, ale nie omieszkam zapytać współczesnego, obrazkowego ;) krzewiciela wiary, brata Eugeniusza. 
W opactwie jak wspominałam - niestety podobnie jak kościół było zamknięte - jest malutkie muzeum poświęcone historii regionu, jak i godne podziwu pięknie odrestaurowane freski. Nie jestem wierząca, ale takie miejsca, z takimi atrakcjami pasjami zwiedzać lubię. W sumie sztukę sprzed wieków w dużej mierze podziwiać można, bo w kościołach przetrwała. Nie tylko dzięki mecenatowi, ale często staranności w ochronie tychże podczas wszelkich zawieruch dziejowych. I za to KK, choć pogańską sztukę - bałwany znaczy :P - bezwzględnie niszczyło, za tą chrześcijańską jakiś szacunek się należy.

Cudnie się w tym siermiężnym do niedawna i zaniedbanym Wąchocku porobiło. Miasto odrobiło lekcję z przedsiębiorczości i na "obśmianym" wizerunku przyszłość turystyczną buduje. Pobudowano zatem Domek Sołtysa wraz z pomnikiem, do którego prowadzi wybrukowana dowcipami Aleja Humoru. Po przeciwnej stronie ulicy, nad samym zalewem nie brak atrakcji dla fanów aktywnego wypoczynku. Są ścianki wspinaczkowe dla dzieci i dorosłych, bogato wyposażony plac zabaw i solidny skatepark. Od czerwca do połowy sierpnia w miasteczku często odbywają się przeróżne koncerty. 
Autobusów i aut z rejestracjami spoza województwa na parkingach nie brakowało. Aż mi żal że w Wąchocku nie mieszkam, bo znacznie tam przyjemniej i ładniej, a mądre inwestycje za unijne pieniądze zwrócą się miastu raz dwa. 





Opactwo.



Aleja z dowcipem :)








Domek Sołtysa.



Skatepark.




Pozostałości domu i fabryki Schoenbergów







Opactwo wewnątrz. Zdjęcia wygrzebane w intrnecie, autor thomas 2007











Pozdrawiam.


20 komentarzy:

  1. No cóż jak Wąchock, to nie może się obejść bez krzty humoru - nie wiedziałem bowiem, że można aktywnie wypoczywać nad zlewem. Teraz wiem dlaczego ciągle jestem taki wypoczęty. :) :-D
    cyt.:
    "...Po przeciwnej stronie ulicy, nad samym zlewem nie brak atrakcji dla fanów aktywnego wypoczynku..."

    PS. A wnętrza klasztoru cystersów śliczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślepawa jestem, a ta małpa się podstępnie wkradła ;) Dzięki :)))
      Ha, ale teraz rozumiem czemu często taka zmęczona chodzę ;)

      Usuń
  2. Matko kochana, jaki cudowny, ciekawy, prześliczny post!!!
    Zaraz przeczytam go jeszcze osiem razy. Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam takie perły!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Może powinnam o turystce pisać ;)

      Usuń
  3. No proszę, miało być o d... Maryni, więc zastanawiałam się czy czytać dalej, a tu proszę, ileż to o Wąchocku dowiedziałam! Zaskakujesz! Dzięki za ten post, może uwzględnię Wąchock w moich przyszłorocznych planach wycieczkowych.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Wąchocka warto zajrzeć :)
      Jak już uwzględnisz daj znać :)

      Usuń
  4. No i dobrze,że o polityce nie było! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było, ale będzie. Niedługo pewnie.

      Usuń
  5. Zawsze twierdziłem ,że Polska jest piękna, tylko trzeba umieć na nią patrzeć

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie. Nawet w moim postindustrialnym koszmarku cudności znaleźć można :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wcale o du..ie Marynie nie było. Pięknie zareklamowałaś Wąchock. Może specjalnie tam nie pojadę, ale na pewno zajrzę jak będzie na mojej trasie podróży. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie jako autochton zapraszam, bo warto :)

      Usuń
  8. Zakochałam się w tym wpisie, Wąchock mnie zauroczył, zdjęcia przepiękne... co więcej dodać?! Czekam na podobne teksty ! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Cholera popisała bym podobnych z przyjemnością, tyle że na razie poza grzybami nigdzie się nie wybieram na relaksy :(

      Usuń
    2. pisz o turystyce grzybiarskiej:)

      Usuń
    3. Toż to sam masochizm niemal. Tam tylko drzewa, w dodatku takie same ;)

      Usuń
  9. Nawet nie wiedziałam, że ten Wąchock taki ładny. Na zdjęciach prezentuje się świetnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I taki w istocie jest :) Miasteczko mikroskopijne, a mój zacof w kwestii cudności na głowę kasuje :)

      Usuń
  10. Przeglądam zdjęcia Wąchocka i dochodzę do wniosku, że to musi być naprawdę pozytywne miasto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet bardzo :) A to ani chybi zasługa fest burmistrza i rady.

      Usuń