Nałogiem i pomyłką jest postrzeganie świata jako zlepka materii.

wtorek, 8 października 2013

Każdy kij ma dwa końce, a nawet trzy.




Zamiłowanie do historii sprawiło, że lubię popatrzeć sobie na rekonstrukcje bitew i oblężeń, ale nie takiej rzezi wołyńskiej, czy też innej podszytej nacjonalistycznymi przesłankami, tudzież z zamydloną historią mającą pograć na uczuciach. W inscenizacjach tych średniowiecznych, ba rzymskich nawet, po te z okresu pierwszej i drugiej wojny szukam śladów żywej historii i realiów ówczesnego życia. Niedawno spotkałam się z zarzutem, że to kultywowanie barbarzyństwa i zajęcia praktyczne z cyklu edukacyjnego pod tytułem: "jak zabijać".

Oczywiście daleka jestem od gloryfikowania przemocy i odtwarzania jej zwyrodniałego oblicza w scenach egzekucji jeńców wojskowych, czy też ludobójstwa cywilów. Daleko mi również do przyklaskiwania przeciwnikom takich inscenizacji, którzy mówiąc o pacyfizmie noszą na koszulkach gwiazdę czerwoną, radzieckie symbole ludu pracującego, tudzież kreowanego na romantycznego buntownika Che Guevarę. Równie sensowny z ich strony byłby by protest przeciw propagowaniu kanibalizmu podczas mszy. Tyle tylko, że na to trudniej wyrzekać, bo to sacrum i profanum. 
Krytycy rekonstrukcji chcąc być konsekwentni, powinni gremialnie obrazić się na mass media, które zajęły miejsce publicznych sądów i kaźni popularnych niegdyś wśród panujących i gawiedzi lubiących krwawą jatkę, jawną karę i pokutę mniej lub bardziej słuszną, za winy i grzech. TV i media zastępują również ludyczne, mające przecież korzenie w starożytności  maskary zwane walkami gladiatorów, jak i średniowieczne, bardziej cywilizowane turnieje rycerskie. Wystarczy popatrzeć na nagłówki prasowe, zapowiedzi i serwisy informacyjne.
Ludzkość nadal nie wyzbyła się zamiłowania do karmienia się cierpieniem, strachem bliźniego i podszytego lekiem poczucia winy. Nadal istnieje popyt na taki przekaz. Teraz upudrowany i ukryty pod gorsetem hipokryzji nazwanej prawami człowieka.
Nie znajdujemy potwierdzenia dla takich praw w informacjach, w których wiadomości z pól bitewnych leją się strumieniem cięższym od posoki na nich przelanej, a egzekucje, to chleb powszedni. Dlaczego zatem nikt nie protestuje i nie oskarża mass mediów o kultywowanie barbarzyństwa? 
Mamy taki chleb i igrzyska na jakie nasza cywilizacyjna i postępowa zdawało by się moralność pozwala. Bez smrodu rozrywanych trzewi, często nawet bez fonii. Jedynie obraz i werbalny pean nad słusznością ran szarpanych, ciętych i kłutych, które zadawane są gdzieś daleko i na tyle nie realne iż zdawało by się, że nas nie dotyczą.
Czym są zatem w tym kontekście rzetelne rekonstrukcje historyczne jak nie zabawą i hobby ludzi, którzy wkładają w nie pasję i zamiłowanie do historii? Ponad to, jak powiedział jeden z nich gro działalności, to nie inscenizacje, a porządkowanie cmentarzy wojennych, udziały w lekcjach historii, docieranie do weteranów i spisywanie ich relacji, organizowanie izb pamięci i mini muzeów, oraz restauracja i opieka na zabytkami sztuki militarnej. Zatem każdy kija ma dwa końca, a czasem i więcej.
Rekonstrukcje można lubić lub nie. Kwestia gustu i światopoglądu. W obecnych czasach to kolejny element kultury masowej, rekreacji na świeżmy powietrzu. Nie mnie oceniać na ile historycznie wierne. Niemniej nie negowała bym inscenizacji tylko dlatego, że według co niektórych krytyków są nośnikiem morderczej edukacji. Może idąc tym tokiem myślenia nie uczmy historii, wszak to nie kończący się korowód krwawych, wojen, rzezi i dowód na niereformowalne zbydlęcenie człowieka i narodów. 
Każdy widzi to, co chce widzieć. I ma do tego prawo.
Większość z nas chciała by żyć w pokoju i spokoju. Należało by jednak pamiętać, że ludzie po mimo swych pragnień i chęci, są  jedynymi istotami na Ziemi, które - parafrazując - mówiąc o pokoju wojnę czynią. 



Pozdrawiam


28 komentarzy:

  1. Walczymy bezkrwawo, za to soczyście opluwamy przeciwnika własnymi słabościami - to wojna bezkrwawa, ale śmierdzaca - a na grunwald to daleko? - chacha
    Byłaś, mnie się nawet podobało , masz rację te jatki i rekonstrukcja powinny przypomnieć o jednym:
    nie ma wojny bez strategii, a u nas wojują wszyscy dla hałasu, a nie dla zwycięstwa
    Pozdrawiam serdecznie
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    http://kadrowane.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo teraz nie prowadzi się wojen na wykrwawienie, niszczenie infrastruktury, technologii To nie opłacalne. Dzieli się narody manipulując ekonomia, religią i polityką. Pozbawia własnej gospodarki i czyni zakładnikami własnej biedy. Obie strategie prowadzą do wyniszczenia, ale tylko jedna do zwycięstwa, w której wygrany zgarnia wszystko. My jesteśmy tylko pionkami w tej grze, wojującymi dla hałasu i odwrócenia uwagi od rozgrywającego.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Obejrzałabym sobie rekonstrukcję bitwy pod Cedynią :
      Hodon kontr Mieszko - może rządzący nauczyliby się sztuki dyplomacji i strategii, bo Mieszko był nie lada dyplomatą
      Pozdrawiam
      http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
      http://kadrowane.bloog.pl/

      Usuń
  2. Historia ludzkości, to historia wojen. Bili się wszyscy i o wszystko. W niczym ludzkość nie doszła do takiej perfekcji, jak w wymyślaniu sposobów i środków na pozbawienie życia bliźniego swego. Te właśnie pomysły były i są motorem postępu cywilizacyjnego, bo przy okazji mogą być wykorzystywane do celów pokojowych i paradoksalnie również w medycynie (pierwiastki promieniotwórcze na przykład, mają zastosowanie i w bombie atomowej - do unicestwiania - i w bombie kobaltowej - do ratowania życia). Nie widzę niczego złego w rekonstrukcjach historycznych, bo to żywe lekcje historii. Tak było. Wolę to, niż bezsensowną sieczkę w telewizji, gdzie trup pada gęsto, krew tryska, a jakiś maniak sieje spustoszenie. Inna rzecz, że jeśli te rekonstrukcje mają czegoś nauczyć, powinny być wierne, sumiennie przygotowane, odpolitycznione i bezstronne, o co nie jest łatwo, gdy na każdym kroku przekłamuje się fakty historyczne i do wszystkiego dorabia ideologię pod publiczkę, gdy do głosu dochodzą animozje i zaszłości.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się ukryć, że paradoksalnie technologię i medycynę do przodu pchają konflikty zbrojne. Co by daleko nie szukać eksperymenty "lekarzy" SS popchnęły medycynę o lata świetlne. Tylko jak to się ma do ludobójstwa i okaleczeń :( Nijak
      Niestety co do rekonstrukcji, to wiele jest upolitycznionych i nie rzetelnych. Jedynie świadomość takiej manipulacji możne pozwolić na nie skrzywiony odbiór takiego "dzieła".

      Usuń
  3. Jeszcze trochę i patrzeć jak będzie rekonstrukcja katastrofy smoleńskiej.

    Po Nas się można wszystkiego spodziewać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była. Wirtualnego samolotu i w wirtualnym kokpicie. Tak samo rzetelna, jak co niektóre historyczne ;)

      Usuń
  4. Najgorsze jest to, że z tymi rekonstrukcjami chyba posuwamy się za daleko. Rzeź wołyńska to było chyba już przegięcie, które tak naprawdę nie wiadomo czemu miało służyć. Bo jeszcze rozumiem odtworzyć jakąś średniowieczną bitwę, by pokazać zbroje rycerzy, strategię, jaką stosowali, broń. Wtedy może to być lekcja historii. Ale rekonstruować rzeź? Toż to lekka przesada. Ale masz rację, że w nas od wieków są krwiożercze instynkty i lubimy karmić się cierpieniem. Szczęście i radość się tak łatwo nie sprzedają i są nudne. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rekonstrukcja poczynań na Wołyniu, aż prosi się o publiczny pręgierz. Toż to rozdrapywanie animozji i granie na źle pojętym patriotyzmie, a raczej warcholstwie co niektórych. Tylko ktoś bezduszny i pokrzywiony psychicznie mógł w tak pokrętny sposób pograć na emocjach. Zastanawiam się jaką oglądalność te "igrzyska" miały i deko mnie to przeraża.

      Usuń
    2. A wyobrażasz sobie zabrać na takie "widowisko" dziecko? Koszmar jakiś.

      Usuń
    3. No własnie nie wyobrażam sobie, dlatego miedzy innymi mój sprzeciw. W ten sposób dziecku świadomości narodowej nie zbudujemy.

      Usuń
  5. Ja bym dodał jeszcze kilka końców tego kija.
    1/ Rekonstrukcje, mimo ich wszystkich wad, są doskonałą lekcją historii dla najmłodszych, lekcją nieraz lepszą od fabuły i dokumentalistyki.
    2/ Niewątpliwie wraz z wiekiem (gł. posiadaną wiedza i doświadczeniem) rośnie ilość krytycznych ocen.
    3/ Merkantylizm, to skrywany raczej przyczynek rozwijania tradycji rekonstrukcji. Ale jak inaczej wynagrodzić rekonstruktorom ich osobisty (mam nadzieję) wkład?

    Mnie najbardziej jednak wkurza coraz większe upolitycznianie rekonstrukcji, dlatego do tego typu rozrywki (?) podchodzę z olbrzymią rezerwą.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rezerwę trzeba zachować, bo co raz częściej sięga się po takie inscenizacje w celu manipulacji i przeinaczania nie odległej historii. Natomiast znajomość wypaczeń nie koniecznie powinna się rzucać cieniem na inne zalety takiego widowiska.

      Usuń
  6. Anonimowy07:57

    Wiesz co?! Ogarnęło mnie zdumienie. Ja też lubię tego typu rekonstrukcje, a tymczasem - będąc przy tym zdeklarowaną miłośniczką pokoju oraz przeciwniczką wojen i wszelkiej broni - nigdy nie pomyślałam o nich jako o lekcji barbarzyństwa. Nawet do głowy mi to nie przyszło! Według mnie każdy widzi to, co chce. Podobnie jak Ty, kocham podglądać życie przeszłe od strony obyczajowej - ubioru, zwyczaju, zachowań, języka. Jatka na polu walki? Owszem, ale udawana, tymczasem niech ktokolwiek z krytykantów wskaże mi JEDEN dzień w mediach BEZ z lubością rozmazywanych w tę i we w tę informacji o: bestialskim morderstwie, znęcaniu się nad dzieckiem, gwałcie, wyczynach pedofila, strasznym wypadku oraz BEZ drastycznych zdjęć. Wtedy ulegnę argumentacji, nie wcześniej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie brak szerszej perspektywy u wielu krytyków, którzy widzą to co chcą sprawił, że post powstał w takim kształcie. Jak się chce zbić psa, to i kij się znajdzie.

      Usuń
  7. Według mnie historia uczy nas, co robić, by nie popełnić tych samych błędów. Niestety, nie zawsze potrafimy z lekcji historii odpowiednio korzystać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ano ludzkość na wiedzę i naukę odporna i dlatego historia będzie się powtarzać.

    OdpowiedzUsuń
  9. 12 lipca 2013,....222 kurwy z polskiego żadu - w tym pan Miron Sycz - którego tatuś był w UPA w bandzie "Mściciela" (z partii jaśnie oświeconego pana tuska) stwierdziły że na Wołyniu nie doszło do ludobójstwa....ale cóż mamy taki żad na jaki głosowały zastępy miłujących pokój i multikulturowość pedałków.
    Dla tego :rencami i nogami" podpisuje sie pod takimi inscenizacjami - może to komus cos uświadomi? Ale szczerże wątpie, za daleko zabrnęliśmy w zatracanie swojej narodowości...
    Zapraszam do siebie;
    http://profanum.blogspot.com/
    Przemek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy do świadomości masowej przemówi prawda w postaci inscenizacji rzezi na wołyńskich chłopach, bo budować świadomość narodową trzeba mieć na czym. Tymczasem jaki zakłamywana jest najnowsza historia. Każdy kto ma o niej jakieś pojęcie wie, a kto nie wie tego inscenizacje rzezi historii nie nauczą.

      Usuń
  10. ...gzebanie w histori mozw wyniesc na swiatlo dzienne wiele szkieletow .... moze ci sie potem nie podobac ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest istotne czy się będzie podobać mnie czy komukolwiek, ważne żeby ze szkieletami prawda światło ujrzała. Wiesz o czym mówię :)

      Usuń
  11. Myślę ,że przy tych rekonstrukcjach jakie lubisz można się po prostu dużo dowiedzieć. I jeśli się w tym czynnie uczestniczy to tym bardziej. Mnie się podobają takie odtworzenia warunków życia, warsztaty średniowieczne. Bardzo mi się podobała wizyta w Biskupinie i możliwość wyobrażenia sobie jak to drzewiej bywało

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja odkąd pamiętam zawołana miłośniczka odtwórstwa byłam. Kumpel założycielem i menago był bractwa rycerskiego w Częstochowie. Wyjeździłam się z młodym po turniejach :) W efekcie zamiłowanie do historii ma, książek, fantasy i odtwórstwa też itp :)

      Usuń
  12. Nie obraź się, ale nie przepadam za rekonstrukcjami, choć kocham historię, książki, obrazy i filmy historyczne. Moim przeciwieństwem jest nasz dorosły syn, który co roku jeździ do pewnej miejscowości, aby podziwiać miłośników rekonstrukcji. Nawet na Allegro kupił sobie mundur polowy niemieckiego feldfebla. Gdy go pytałam, dlaczego mundur niemiecki, usłyszałam, że był najtańszy.
    Co do tytułu, to "każdy kij ma dwa końce, z wyjątkiem procy, bo ona ma trzy końce";)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam powodu się obrażać :) Każdy z nas ma prawo lubić lub nie lubić co mu się żywnie podoba. A że zakupem syna nie byłaś zachwycona, to mnie specjalnie nie dziwi, podobnie jak cena munduru ;)
      Może kiedyś kij będzie miał trzy, a proca cztery, jak się z innej perspektywy popatrzy ;)

      Usuń
  13. Osobiście, to zawsze podziwiałam ludzi z pasją. A to jest swoista pasja, hobby... Zwykle są to ludzie pozytywnie zakręceni i "zarażeni" ogromną wiedzą historyczną...
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. świetnie to napisałaś - mówiąc o pokoju wojnę czynią...
    bo czymże innym są np. te wszystkie "misje stabilizacyjne, pokojowe"....

    OdpowiedzUsuń
  15. Otóż to. Nowomowa ma się świetnie. W taki pokrętny sposób wplątuję się narody w kolejne konflikty. Na ten przykład o ropę.

    OdpowiedzUsuń