Nałogiem i pomyłką jest postrzeganie świata jako zlepka materii.

poniedziałek, 30 grudnia 2013

"Maszeruj albo giń".



Miałam na tapecie zupełnie inny temat na post. Pójdę owczym pędem i pokuszę o podsumowanie. Choć w zasadzie nie ma czego sumować, bo ze mnie człek jest leniwy i suma summarum wychodzi na czysto. Bez emocjonalnego rollercoastera. Dołów wielkości Rowu Mariańskiego i bezsenności z powodu niespełnionych marzeń.
Nie jestem z tych co działają ambicjonalnie budując pewność siebie na dobiciu w cudzym lusterku. Nie jestem z tych, co to z nowym rokiem koncepcje przebudowy snują, tworzą plany na życie, czy też rzucają palenie od pierwszego. 

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Straszne zębiska.



Nie będzie strasznie, nawet odrobinę. To nie horror. Będzie zupełnie niepoważnie ;)
Zębiska przyciągnęły mnie tytułem do tv kiedy przysypiam na kanapie, po robocie na etacie i przedświątecznej na domowym metrażu. Rozbudziłam się w momencie, licząc, że o jakimś powikłanym leczeniu kanałowym będzie. Reendo jakieś czy cuś. Ekstrakcja chociaż jakaś lub resekcja. I co? I nic. Było, ale o rekinach żarłaczach, krokodylach i innych paszczakach zębatych co nie tylko o re, ale i edno nie słyszały. Trudno. 
Zanim na dobre mnie zmorzyło zadumałam się jeszcze jak mi to zboczenie zawodowe w życiu codziennym zakalcem wyłazi. 

niedziela, 15 grudnia 2013

Rewers.



Kilka dni temu obejrzałam " Rewers", którego po mimo że film z przed kilku lat, nie miałam okazji zobaczyć wcześniej. Warto było.
Obraz ten, w całości niemal monochromatyczny - tam gdzie zaczyna się kolor film o ironio traci  barwność - graniczący z czarną komedią i noir jest pierwszym popełnionym przez Borysa Lankosza. Współreżysera " Ekipy "- serialu  political fiction. W zasadzie tyle widziałam z prac tego artysty. Jeśli kolejne prace Lankosza trzymają poziom " Rewersu " i "Ekipy", to tylko mu pogratulować.

sobota, 7 grudnia 2013

Jak mawiał trener Piechniczek: „Nie ma czasu na fair play”. *



Przy weekendzie o pracy będzie.
Że jestem prawicą sadysty wiadomo wszystkim. Prócz zamiłowania w statystowaniu wiszę na linii ćwierkając niczym zachrypnięty słowik i zapełniam terminarze wizyt. Nie tylko tylko pacjentami z masochistycznymi upodobaniami ;) Dla nie zorientowanych w temacie podpowiem, że moja szefowa, to nie domina, a ja nie portierka w przybytku  uciech wątpliwych i niewątpliwej rzeżączki ;)

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Ułomna rzeczywistość.



Post zainspirowała Frau. Poniekąd mój post może być komentarzem do jej postu. 
Pracuję z ludźmi. Często mam do czynienia z osobami starszymi, cierpiącymi z racji wieku i postępujących schorzeń. Pomimo, że  pracuję na na cztery ręce ze stomatologiem, to prowadzę również rejestrację do pozostałych gabinetów, zatem styczność z chorymi mam codziennie. Również z niepełnosprawnymi. Wiadomo, jak człowiek jest na wózku, pomogę wyjechać, przywołam windę, czasem wjadę z pacjentem do środka. Rzadko który z nich wymaga tak naprawdę fizycznej pomocy. Rzadko który oczekuje. Mają sprawne ręce i nie potrzebują, nie chcą litości. Są cierpliwi i nie roszczeniowi. Ot, życie  w kalectwie uczy cierpliwości, pokory i nomen omen dbania o siebie samego, bo kalectwo podobnie jak wolność lub jej brak, to stan umysłu. Bez względu na sprawność fizyczną.