niedziela, 30 marca 2014
Szukając wiosny...
... uskuteczniłam małą sesję.
Las choć bez bujności barw, bo wciąż po lekkiej hibernacji czuć było wiosną i ziemią. Z dziką rozkoszą wstawiłam twarz do słońca. Nareszcie! Cholera jak ja to lubię. Nawet wczesnoporonny ćwierkot ptaków w weekendy, kiedy to człek może pospać nie przeszkadza. Otwieram balkon bo cieplutko, a słonko zagląda w oczy. Aż chce się żyć.
środa, 26 marca 2014
Stan umysłu, czyli o całowaniu w dupę.
Z buta rwałam aż się kurzyło, co by napisać jak to mi facet ciśnienie w pracy podniósł, by za niedługi moment rozbawić do łez niemal, kiedy to padł ofiara własnego buractwa - miałam farta.
niedziela, 23 marca 2014
Za garść dolarów i dla własnej przyjemności.
Od dobrych kilku dni leżę i nawet kwiczeć mi się nie chce, bo mnie rota wirus w spadku po pacjentce co w szpitalu nadal się kuruje, dopadł. Taki lajf.
Zęby przechodzą leczyć pacjenci z opryszczką, po mimo bezwzględnego zakazu przyjmowania takowych, o czym jak wół stoi na kartce przy drzwiach, i której to pacjenci permanentnie nie widzą, choć na czerwono i czcionka Arial trzydziestka co najmniej. Przechodzą i tacy z zapaleniem płuc w galopie -" abo wie pani wolne, gorączka mniejsza to ja może jeszcze ze dwa zęby zrobię dziś " :P . W efekcie z reguły szefowa bakcyle łapie. Teraz obie podłapałyśmy i nie z pacjentki winy - zdrowa i rześka jeszcze była - ale zjadliwości niebywałej cholerstwa. W efekcie leże i czytać jeszcze mogę, więc prasa i książki naprzemiennie pasjami kartkuję w zależności od miejsca spoczynku ;)
I tak poczytałam sobie o zwodzie hitmana, czy jak kto woli cyngli na zlecenie.
sobota, 15 marca 2014
Memento vitae.
Miało być z zupełnie z innej beczki.
Rozbiła mnie wieść o groźnej chorobie jednej z nielicznych osób, którą mogę z czystym sumieniem nazwać przyjaciółką. Kobiety nie tylko młodej i atrakcyjnej, ale dzielnej, wytrwałej i mądrej tą mądrością życiową, której się nie nabywa, ale się z nią rodzi. Bazującej na intuicji, empatii, dobrym sercu i intencjach.
niedziela, 9 marca 2014
" Do kwiaciarni marzec pobiegł, kupić bukiet na Dzień Kobiet."
Wczorajszy Dzień Kobiet bez wątpienia był dzisiejszym natchnieniem na post. Ponadto wizyty na kilku blogach, bo przyznam pustkę miałam w głowie zupełną a wena uciekła z kwikiem i tyle ją widziałam. Najwyraźniej jednak uznała, że nie warto i wróciła potulnie pragnąc uwagi i dopieszczenia.
Jak to z tym Dniem Kobiet jest, że w samych paniach wzbudza skrajne emocje? Często gremialnie wyrażone niechęcią. Sama do tych niechętnych należałam, więc razu pewnego przyczyny braku entuzjazmu odszukać postanowiłam i wyszło mi jak w mordę strzelił, że to przez panów i socjalizm :P
środa, 5 marca 2014
Puzzle.
Staram
się je sobie układać, choć to robota nie dla takiej durnej głowy
jak moja. Każdy element z innego pudełka, a wszystkie
zdekompletowane. Na chama nie wejdą, a docinanie wedle dostępnych
i oficjalnych informacji sprawia, że obraz sypie się zamazuje,
a niepewności przybywa.
niedziela, 2 marca 2014
" Bo kobieta bez mężczyzny jest jak ryba bez roweru....."
....nuciła Alicja pod nosem wyrzucają z mozołem wielką i pękatą czerwoną torbę z balkonu czwartego piętra. W torbie zamknięte było kilka lat życia. Ich wspomnienie na równi z garderobą, gaciami i skarpetami leciało w dół do nieobecnego jeszcze właściciela, który upierał się zbyt długo, że czarodziejka gorzałka jest clue jago życia, a meta jak w kawałku Budki Suflera faktycznie była dwa kroki stąd. Dwa do nieba dwa do piekła. Jak w sam raz. Alicja w przeciwieństwie do zaobrączkowanego wybrała pierwszą ścieżkę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)