do więzienia....
Wciąż przychodzi mi pluć sobie w brodę za uleganie
stereotypom. Dlatego by ponownie się za nadto nie zapluć obejrzałam do końca,
po mimo nie zachęcającego początku dokument Janusza Mrozowskiego " Bad
girls. Cela 77".
Pan Mrozowski
problemem więziennictwa zajmuje się od dawna. Wcześniejszy jego obraz dotyczył
osadzonych mężczyzn i nosił tytuł "Bad
boys. Cela 425" - tego nie widziałam. W obu narracja i kamera w pełni
oddana jest więźniom, co podnosi autentyczność przekazu i nie psuje
niepotrzebnym, a częstym w tego rodzaju dokumentach, moralizatorstwem
Zniechęcenie wzięło się początkowo z estetyki, a konkretniej jej
braku - wiem idiotyczne to jest - a pobudowane na solidnym zawodowym zboczeniu.
Otóż niemal wszystkie panie
miały większe,
mniejsze, lub całkowite ubytki w uzębieniu. Miast więc skupić się na fabule,
myślałam tylko jak by je technicznie najlepiej i najwygodniej dla
pań uzupełnić i że w więzieniu w Lublińcu to stomatolog pewnie
na kasę i takich ekstrawagancji nie robi. O ile w ogóle jest.
Jak już zmusiłam
głowę do nie skupiania się na trywiałach, duperelach, patologiach i zboczeniach
z przyjemnością dotrwałam do końca. Panie choć wulgarne, dosadne czasami
prostackie, były zwyczajnie ludzkie, empatyczne i podobnie jak każda
jedna kobieta potrzebowały akceptacji, bliskości i zrozumienia.
Od emocji było aż
duszno. Na tych kilku metrach kwadratowych starały sobie wspólnie tą bliskość
zapewnić, choć jak same twierdziły, kobiety w więzieniach bywają dla
siebie bardziej podłe i bezwzględne niż mężczyźni. Tej bezwzględności na
filmie nie widać dzięki jednej z siedmiu mieszkanek celi, liderce Bożence.
Każda próbę wykorzystania współwięźniarki przez inną Bożenka pacyfikowała. W
efekcie jedna z nich była zwyczajnie ignorowana przez współtowarzyszki. I ten
ostracyzm jest nie tylko wyczuwalny, ale i bardziej dotkliwszy niźli rękoczyny
mam wrażenie.
Nie wiem za co owe
panie zamknięto. Nikt ich o to nie pytał, one same nie mówiły. Niektóre mają wieloletnie wyroki, starają się
o warunkowe. Bożenka warunkowego nie dostała.
Nie żeby jej nie zależało, ale według mnie w krótkim
uzasadnieniu zwyczajnie nie była przekonująca i szczera. Nawet
wobec samej siebie. Nie wiem też na
ile szczersze były wobec kamery pozostałe.
Drugą z bohaterek,
wybijająca się obok Bożenki na pierwszy plan, jest Asia. Kobieta w
zasadzie na żaden wiek nie wyglądała. Wiadomo jedynie że była
młoda, z dzieckiem na wolności. Wciąż szukająca akceptacji, po mimo że te
poszukiwania zaprowadziły ją za kratki.
Kobiety ściśnięte
na paru metrach w tej mini społeczności rozmawiają o wolności,
mężczyznach i seksie. Żartują, tęsknią. Obraz siłą rzeczy jest bardzo
intymny, skondensowany, ocierający się o psychologiczną pornografię.
Uczłowiecza "złe dziewczyny" pokazuje przez pryzmat emocji,
które towarzyszą każdej z nas bez względu czy jest to schludną,
umundurowana panną z korpo, czy wyrosłą w patologii kobietą.
Filmowi daleko
do umoralniającymi reportaży z banalnymi komentarzami. Jest szczery
na tyle na ile pozwalaj na to wykluczone i zakluczone
panie. Zmuszają do refleksji i porzucenia społecznych
klisz.
Pozdrawiam.
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne tam gdzie chca! Pechowe dziewczynki trafiaja do wiezienia.
OdpowiedzUsuńDokumentow nie 'widzialam' i nie zobacze'
Tytuł w złożeniu miał być ironiczny w odniesieniu do oryginału. Co nie zmienia faktu, że tłumaczenie pechem konsekwencji szemranych poczynań, w kontekście tytułu choćby jest moralnie relatywne.
UsuńT.zw. "drugie życie" za kratami podlega lokalnym zwyczajom i regułom, dalekim od naszych i Morozowskiego wyobrażeń. Unikam tego tematu jak mogę, głównie dlatego, że przez ponad 20 lat musiałem się babrać w sprawach o tej lub podobnej tematyce. Poza tym każda osadzona, to inny kawałek życia i historii.
OdpowiedzUsuńTo prawda, dlatego pisałam, że kobiety wcale nie musiały być szczere w tej wizji przez siebie przecież kreowanej. Uczłowieczone, ale wciąż odrealnione. Natomiast podobała mi się gęstość podskórnych emocji, które siłą rzeczy ujścia nie miały.
UsuńJak każdy mają swoje życie, czasami przypadek sprawi, że życie ułoży się tak, a nie inaczej.
OdpowiedzUsuńMnie w tej kwestii zastanawia wolna wola i życiowe wybory. A o nich nie było prawie nic. Takie moralne odessanie, po mimo więziennych realiów.
UsuńTak naprawdę niewiele czasem dzieli nas od podzielenia ich losu. Wystarczy niekiedy skręcić nie w tę ścieżkę i w porę nie zawrócić.
OdpowiedzUsuńAno właśnie. Pytanie na ile to jest kwestia świadomego wyboru. Bo kobiety przecież dorosłe, nie upośledzone. W każdym razie umysłowo.
UsuńKiedyś oglądałam reportaż z więzienia dla kobiet w Krzywańcu. Jakoś nie potrafię współczuć osadzonym, o ile oczywiście nie popełniły poważnego przestępstwa, tylko siedzą z głupoty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Też współczuć nie potrafię, bo uważam, że zawsze jest jakiś wybór, wyjście. Patowa sytuacja, to jedynie wtedy, gdy broni się życia.
UsuńNiewiele potrzeba, aby życie potoczyło się inaczej. Wszyscy chcemy żyć długo i szczęśliwie, ale nie zawsze jest to wykonywalne.
OdpowiedzUsuńAle niemal zawsze mamy jakiś wybór.
UsuńBardzo żałuję,że nie widziałam tego filmu.
OdpowiedzUsuńPowtarzają go na Style, bo to ich produkcja jest.
UsuńCzasami o losie człowieka decyduje przypadek, jakieś silne emocje itp. W zasadzie trudno oceniać, jak się nie zna pełnej historii tych kobiet.Programu nie widziałam.
OdpowiedzUsuńOtóż to, ale stereotypowe myślenie często samo się włącza. Dobrze, jak ma się tego świadomość i nie popuszcza cugli ;)
Usuń